to czego nie dało się wczoraj. Pojechałam do matki . Na razie nic nie narozrabiała i nawet szło z nią dziś pogadać . Podrzuciłam jej trochę jabłek i instrukcję obsługi telefonu . Wydrukowałam jej ogromną czcionką taką na pół centymetra. Może w końcu załapie, że obsługa jest identyczna jak starym.
Mężuś dostał dziś zaproszenie na rehabilitację do Kowanówka . Na 29.09. Własnym oczom nie wierzyliśmy , że taki krótki termin. No i teraz dylemat mamy co z tym zrobić , bo 14 -go idzie do szpitala na kontrolę i na naprawienie tej trzeciej żyły okołosercowej i nie wiemy na jak długo . Jak długo trwa turnus rehabilitacyjny też nie wiemy , bo nie napisali . Jutro małżonek będzie dzwonił i sprawy wyjaśniał.
Zaliczyliśmy dziś pierwszy spacer z kijkami, na razie nie za szybko, żeby nie przegiąć . Ja chodziłam już nie raz , ale małżonek nadal przekonania do tego nie ma . Najpierw się upierał ,żeby nie zapinać sobie uchwytów przy nadgarstków , potem nie chciało mu się machać rękami i wlókł te kije za sobą , ale w końcu zaczął normalnie pracować rękami i nogami. Może jeszcze się przekona do tego sportu.
Rzeczywiście tempo błyskawiczne. Może da się to pogodzić. Albo przesunąć. W Italii od jakiegoś czasu widać "kijkarzy". Znów kilka lat po nas. :D I powiem Ci, ze ja tez do nich nie mam przekonania. :D
OdpowiedzUsuńDoceniam zalety, ale chyba nie dla mnie. Buziaki
Spróbuj , zwłaszcza, że narzekasz na bóle kolana . Kije stabilizują chód i zawsze można się podeprzeć. A poza tym pracuje też górna część ciała. Tylko trzeba sobie odpowiednią wysokość ustawić .
Usuń