zdarzeń dziś u nas . I tych dobrych i tych złych . Poza normalną pracą oczywiście .
Już od rana zaczęły napływać wiadomości . Zaczęło się od złych ; najpierw sprzedawca z zaprzyjaźnionej hurtowni wspomniał o jakimś wypadku , potem o morderstwie w Irlandii. Sprawa mi się rozjaśniła gdy kupiłam miejscowy tygodnik , który na pierwszej stronie zamieścił artykuł o zarzutach dla burmistrza . Wypadek okazał się poważny , w firmie położonej na sąsiedniej ulicy . Jedna osoba nie żyje , 4 w szpitalu z poważnym zatruciem, około 30 ewakuowano . Pracownik przygotowywał mieszankę chemikaliów do wytrawiania elementów produkcji . Na razie nie wiadomo co się stało , ale stężenie oparów siarki było tak wielkie ,że poparzyło płuca. Osoby , które próbowały tego człowieka ratować też zostały poszkodowane. O sprawie z morderstwem w Irlandii słyszałam wcześniej w tv. O tym ,że to mieszkanka naszego miasta dowiedziałam się dziś i włosy na głowie mi się zjeżyły . Imię i inicjał nazwiska mi znany , wiek mi znany , imię męża znane do tego syn i córka ... Moja koleżanka z podstawówki . Poznałam też kilka lat temu jej córkę . Mordercą okazał się syn. Straszne. Poszperałam trochę w necie i natrafiłam na zdjęcia , co prawda zniekształcone czarnym paskiem na twarzy , ale raczej trudno nie rozpoznać.
A burmistrz , no cóż poza tym ,że jak każdy ma swoje za uszami , o czym takie miasto jak nasze wie aż za dobrze jest świetnym gospodarzem miasta . Niestety nie po drodze mu z obecną ekipą , został przy swoich przekonaniach i stąd chyba ta nagonka na niego . Zarzucono mu przestępstwa skarbowe. Co z tego wyniknie , czas pokaże.
Było o czym dziś rozmawiać . Nawet nie związany z naszym miastem agent ubezpieczeniowy , który zawitał do nas z nową ofertą , pierwsze o co spytał, to o wypadek.
Kiedy już dotarliśmy do domu zadzwoniła moja kuzynka , z informacją , że została babcią drugiej wnuczki. Pogadałyśmy dłuższą chwilę . Mało mamy kontaktu , choć jeśli któraś z nas potrzebuje wsparcia pomagamy sobie nawzajem.
A tak poza tym , przyjechała lampa . Okazała się ciekawsza niż myślałam , pytanie jak mocno będzie świecić. Eksperymenty jutro.
Od szefowej biblioteki miejskiej dostaliśmy śliczne czerwone kubeczki ; tak po prostu z podziękowaniem za współpracę .
Moją wnusię zapisali na półkolonie organizowane przez szkołę językową, do której chodzi na angielski . Jak przeczytałam program to mi szczęka opadła ; tydzień podzielony na dni: skandynawski, francuski, włoski , japoński i hiszpański. Będą spotkanie z podróżnikiem i wspinaczem wysokogórskim , pokaz karate , przyrządzanie pizzy pod okiem jakiegoś znanego szefa kuchni ( akurat nie podali nazwiska , ale się dowiem) , nauka origami , nauka podstawowych słówek z państw związanych z dniami , poza tym wyjście na basen , na lodowisko , seans filmowy , nauka gry w szachy , zajęcia z angielskiego,zajęcia muzyczne . Nawet wszystkiego nie spamiętałam . I do tego drugie śniadanie i obiad. Płatne półkolonie , ale dla uczniów szkoły z dużą zniżką .
Jutro spotykam się ze stolarzem w sprawie szafek, do łazienek , mebli do salki szkoleniowej ( nogi do stołu już gotowe do odbioru) i mebla pod nasz sprzęt grający.
Czytałam o tych wypadkach. Jeden i drugi straszny. O burmistrzu jeszcze nic nie wiem....
OdpowiedzUsuńBo sprawa z burmistrzem lokalna i chociaż nie od dziś wiemy, że się go czepiają , jak dotąd nic z tego nie wynikało to i sensacji nie było. Teraz pewnie będzie się tłumaczył w sądzie, to miejscowy tygodnik ma o czym pisać , zwłaszcza, że się nie kochają od jakiegoś czasu z redaktorem naczelnym
UsuńHania rzeczywiście od wiadomości się roi. I tych złych i tych na szczęście dobrych. półkolonie rewelacyjne. Całusy
OdpowiedzUsuńJak na jeden dzień faktycznie sporo. Szkoła jako taka, też jest rewelacyjna . Dzieciaki naprawdę korzystają .
Usuń