i jeszcze raz komercja . Wypuściłam się dziś do naszej Karuzeli ( galeria taka) . Wszystko na święta , gdzie się nie obejrzeć i ludzi tłumy a każdy ładuje do koszyków co popadnie. Ja chyba jakaś nie normalna jestem , bo kupiłam tylko to po co pojechałam i kilka torebek z bakaliami na dokładkę , a zmieściłam to w jednym nieco większym szmaciaku . Cukier i mąkę kupię przy jutrzejszych zakupach i właściwie skończyłam zakupy świąteczne. Reszta na bieżąco. Może tylko jeszcze na zieleniaku suchy owoc i fasolę dokupię od razu . Ile w końcu można zjeść w trzy dni świąt , nawet jak są goście.? Ubiegłoroczna fobia na markety mi pozostała . Wiałam ze sklepów czym prędzej .
Tak poza tym ogarnęłam w końcu te ilości papierów . Mam co prawda jeszcze dwie oferty do zrobienia na 12 grudnia i stos świątecznych kartek do zaadresowania - jak co roku kazałam wydrukować więc zostaje mi tylko powkładać do kopert , napisać adres i wysłać do kontrahentów , ale większość opanowałam. Ale pewnie za szybko się cieszę i znów mi coś wpadnie , a jeszcze inwentura przede mną. Czekam na kasę od klientów i znów po nocach nie śpię z nerwów , że zawalą terminy , a zawalają . Może nie jakoś znacząco jak to już bywało ale po kilka dni to nagminnie.
I w tym układzie szyciem i dekoracjami zimowymi będę zajmować się jutro.
Tutaj jakby mniejsze szaleństwo zakupowe. Włosi idą na obiad do restauracji. Wigilia to taka trochę lepsza kolacja i to nie u wszystkich. Szaleństwo lapie się na prezenty. I babki świąteczne z ktorymi składa się wizyty z życzeniami. Ogarnęłas jak zwykle. Buziaki
OdpowiedzUsuńTe babki to się u nas w marketach pojawiły tylko nie wiem czy na pewno z Włoch czy też jakaś masówka z bliżej nieokreślonych piekarni.
Usuń