Szaro-bure , brudne , ale się trzymało . Po 4 dniach oczekiwania w suchym i ciepłym pomieszczeniu na renowację, zaczęło się chwiać . Zaczęłam od zdjęcia poszycia , a krzesełko z każdą wyjętą zszywką albo ćwiekiem chwiało się bardziej
a klej puścił
im więcej zdejmowałam zszywek tym bardziej się rozkładało na części
aż w końcu trzymało się tylko na tych paskach z brzydkiego plastiku
Na koniec już się całkiem rozpadło i wyglądało tak; znaczy nie wyglądało
Po kilkunastu godzinach żmudnego czyszczenia z kleju , uszczelek z szmat i mozolnym sklejaniu znów nabrało kształtu krzesełka
Siedzisko wycięliśmy ze sklejki , spód siedziska podkleiłam szarą w białe groszki bawełną , a dla stabilności konstrukcji podkręciliśmy wspólnie z małżonkiem dwie warstwy alubandki ( taka taśma aluminiowa używana do uziemień )
Jak już krzesło zaczęło się kupy trzymać pomalowałam je dwoma warstwami farby kredowej w kolorze szaro-zielonkawym ; nie wiadomo dlaczego przez producenta nazwanej srebrną
Wkleiłam piankę , którą załatwił mi synalek u zaprzyjaźnionego klienta , który pianki produkuje I zaczęłam obijać białym żakardem w ogródkowy wzorek retro
Co też łatwe nie było i musiałam potem, na etapie wykończeń poprawiać
I na koniec z pomocą małżonka obiliśmy całość ozdobnymi ćwieczkami , dla ułatwienia sobie życia połączonymi w taśmę ( no dobra , wiem ,że nie całkiem to profesjonalnie i pójście na skróty, ale jesteśmy amatorami w stolarce )
I tak oto Ludwik bez Ludwika w całej okazałości po renowacji i na swoim miejscu , znaczy w sypialni .
A teraz żeby nie było zbyt nudno jeszcze inne moje handmadziaki i jedna świąteczna wystawa
Plecak - Nocna Furia , napracowałam się nad nim , ale szczęście wnusi bezcenne
Świąteczna skarpetka dla wnusia , dekorowanie dokończy sam
Ludek z recyklingu , którego zrobiliśmy z wnusiem w niedzielę jako zadanie domowe ; brzuszek z butelki wypchanej ulotkami z lidla , głowa z pudełka po cukierkach wypchanego papierami , oczy z guzików , rączki ze słomek do napojów , pomponik ze sprutej czapki
I taka fajna zimowa wystawa w kwiaciarni . Ta pani - manekin przebiera się zgodnie z porami roku ;
wiosną miała jasnozieloną szatę i bukiet stokrotek , w lecie wianek z polnych kwiatów , jesienią rudą sukienkę i nakrycie głowy z liści i oczywiście stosowne do pór roku otoczenie
Powiem tylko krótko. Jesteś nadzwyczaj utalentowana. Ludwik nawet bez Ludwika piękny... a plecak to rewelacja. Reszta również. I wystawa tez mi się podobała. Wielkie uznanie. :)***
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Buziaki !
Usuńonyks kiedy ty to wszystko robisz :)
OdpowiedzUsuńSama się nad tym zastanawiam , a tak serio to zwykle w niedzielę , czasem w sobotę , bo w tygodniu jestem w pracy.
Usuńonyks, ja po pracy to tylko mogę już lewitować :)
UsuńTeż tak mam w tygodniu, ale z drugiej strony zawsze miałam setki pomysłów na minutę i stale mnie coś gnało, usiedzieć bezczynnie nie mogę więc robię różne rzeczy
UsuńWOW!WSPANIAŁE! :-))))
OdpowiedzUsuńDziękuję !
Usuń