Naprawdę zwariowany i męczący . Nawet nie chce mi się pisać . Zmęczyło mnie to bieganie i odkręcanie zawalonych spraw. Znów nie z naszej winy , ale co zrobić. Trzeba było się z sytuacją zmierzyć. Na szczęście skończyło się lepiej niż zaczęło ale do domu wrociliśmy około 19.30. Cały system mi się rozpadł i nawet chatki nie zdążyłam ogarnąć . Jutro mamy kolędę i to wcześnie , od 10.00. Zwykle do nas ksiądz wpada około 10.30 - 11.30 więc jeszcze zdążę rano . A tak poza tym to właściwie po co mam się wysilać ; przygotuję stół i zamiotę podłogę . Wystarczy.
Po południu , na nocleg przyjdą nasze maluchy . Tym razem wnusie. Będzie wesoło.
I już można odpoczywać weekendowo. Kolęda przeszła. Inne sprawy wyprostowane. To miłego weekendu z wnusiami. :)***
OdpowiedzUsuńRaczej szalonego , nie będzie tak spokojnie jak z wnusią .
UsuńJuz tak dawno nie uczestniczylam w koledzie... uf... ostatnio w klasie maturalnej w 1992 roku. Nie ma tego zwyczaju we Francji. Za to zapraszam czesto znajomych ksiezy, z ktorymi sie przyjaznie na obiad czy na kolacje.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc wkurza mnie to kolędowanie . Kiedyś przyjaźniliśmy się z dwoma księżmi , ale jeden już nie żyje , drugi wyjechał do Afryki na misję.
Usuń