Machnęłam ręką na domowe zaległości . Zrobiłam tylko niezbędne
porządki i cotygodniowe zakupy . No i pojechałam na chwilę do firmy posadzić
kolejne roślinki.Tym razem wrzosy . Na razie 4 krzaczki , ale będzie więcej ,
bo na razie były tylko białe i jasnoróżowe. Będzie ich więcej . Skalniak
zakwita od nowa , pomidorki dojrzewają tak szybko, że nie nadążamy zjadać
.
Oferta warzyw i owoców wciąż kiepska i lepiej nie będzie ,
wiosenne mrozy zrobiły swoje . Trudno, bedzie trzeba się zadowolić tym co jest
i jakieś zapasy jeszcze porobić . Trochę mam , ale nie tyle co zwykle.
Po obiedzie pojechaliśmy na zjazd wojów słowiańskich. Powiem tak ;
jestem trochę zawiedziona . Bitwa była fajna , ale to już nie to co kiedyś .
Jeździliśmy tam przez wiele lat i wiele się działo , a zjazdy były tematyczne ,
np. uciechy stołu , ślub i wesele , chrzest , przyjazd kupców z odległych
krajów , walka o władzę po śmierci władców i mnóstwo innych. Ślub i chrzest
były prawdziwe , ale w oprawie wczesno- średniowiecznej .Dzisiejsze zjazdy
sprowadzaja się właściwie do turnieju i kilkunastu stoisk z rzemiosłem . Ale i
tak warto było pojechać , bo i relaks i świeże powietrze i fajna muzyka w tle.
Oczywiście średniowieczna . Trafiliśmy na koncert muzyki średniowiecznej, na
bardzo prymitywnych instrumentach , z towarzyszeniem skrzypiec . Choć nie dam
głowy, że to były takie zwyczajne skrzypce , a nie jakiś instrument
skrzypcopodobny, aż tak się na tym nie znam i z daleka nie za bardzo było to
widać . Podobało mi się . Muzyka średniowieczna jest fascynująca. Prowokuje do
rytmicznego przytupywania ale i niepokoi. W ogóle ostatnio muzyka dawna
coraz bardziej mi się podoba i z przyjemnością jej słucham . Na stoisku
zielarskim kupiłam olejek lawendowy . Pachnie bardzo intensywnie i wykorzystam
patent mojej kaszubskiej przyjaciółki. będę go dolewać po parę kropli do
zapachowych woreczków i w ten sposób odnawiać zapachy w szafach.
W drodze powrotnej wykręciliśmy jeszcze na działkę synalka . Byłam
ciekawa jak wygląda po nawałnicy. W ubiegłym roku zwaliły się śliwy . Tym razem
rozczepiło drzewo morelowe . Połowa jednak przetrwała. Po drodze zerwałam
jeszcze zielsko z przeznaczeniem do wazonów ; nawłoć , wrotycz i krwawnik.
Wyglądają bardzo malowniczo.
Jutro planujemy rowerową przejażdżkę , ale to będzie zależeć od
pogody.
Pewnie zabrakło pomysłów i odeszły osoby które to organizowany. Musi znów trochę potrwać żeby coś się działo. W Italii też klęska za klęską ale jak na razie na straganach jej nie widać. Na szczęście nie we wszystkich regionach i tak to się kręci. :)**
OdpowiedzUsuńZmieniło się kierownictwo. Kiedyś organizowało to towarzystwo przyjaciół grodu a po jakimś zawirowaniu przejęło Muzeum Początków Państwa i od tego czasu się pozmieniało.
Usuń