takie małe , malutkie . Nasz powrót do pracy po weekendzie w okrojonym składzie z powodu urlopów; mężuś i synalek krążyli po okolicy ratując klientów z klęski żywiołowej , a ja przez dwie godziny zbierałam po podwórku korę , co wypłynęła z pomiędzy iglaków . Pozbierałam wszystko ale są poważne braki . Resztę wywiało , pewnie wylądowały gdzieś pod Żninem albo Nakłem.
Wczoraj pojechaliśmy kawałek drogą w stronę Gniezna , ale nie krajową 15 , a boczną, przez las . No i co mogę powiedzieć ; był sobie kiedyś las w okolicy Czerniejewa . Kluczowe jest tu słowo BYŁ . Wichura poczyniła potężne spustoszenia w drzewostanie. Na grzyby lepiej nie próbować nawet wchodzić do tego co z lasu zostało , bo można zginąć lub zostać rannym . Lasek zwany Małpim Gajem , widoczny z naszych okien w stanie szczątkowym . Powrót do stanu istniejącego przed kataklizmem będzie bardzo długi .
Wszystkie sklepy , markety i inne kioski zdominował powrót do szkoły - nieomylny znak , że lato dobiega końca . I dobrze . Zdecydowanie bardziej wolę jesień . Nawet maluszkom kupiłam jesienne ciuszki ; wnusiom bluzy , wnusi dresową sukienkę.W najbliższą sobotę impreza na wykopaliskach w Grzybowie , doroczny zjazd wojów słowiańskich . Może się wybierzemy . Może , bo to zależy czy ogarniemy do piątku wszystkie awarie. Za to za tydzień dwa ciekawe koncerty ; w piątek w kościele u Św. Jadwigi duet gitarowy , w sobotę w amfiteatrze "QUEEN -symfonicznie " ;utwory zespołu w wykonaniu orkiestry. Na to na pewno pójdziemy.
Rany zadane przez naturę goją się długo. Ale życie trwa i trzeba z niego korzystać. Buziaki
OdpowiedzUsuńA pewnie , świat musi iść dalej nie zależnie od tego co się na nim dzieje
Usuń