W domu podobnie. Codzienne drobiazgi. Na obiad zrobiłam zupę z młodej kapusty nazywaną w naszym fyrtlu parzychą . Wieki takiej nie jedliśmy . Wyszła pyszna . Od soboty kiszą się pierwsze w tym roku ogórki . Pachnie w całym domu. Robię kolejny pojemnik do przypraw . Jakoś wrosłam w te moje handmadziaki, lubię je produkować , a potem mam dylemat co z tym zrobić . Pojemnik na rozmaryn akurat jest mi potrzebny ale inne już nie koniecznie. Tak mam , jak mnie coś wciągnie to na dobre.
Czytam książkę , którą kupiłam na wyjazd i nie zdążyłam przeczytać. O ile "Dziewczyna z Perłą" mnie zaciekawiła i przeczytałam ją z przyjemnością , o tyle "Gorąca Wiadomość " ( taki jej tytuł) nie porywa. Trochę nie moja bajka ale może dalej będzie lepiej , dopiero zaczęłam.
Jutro przyjadą płytki do naszej biurowej łazienki a od środy
ruszają roboty . Koniec coraz bliższy . Potem odbiory i meblowanie . To ostatnie dopiero na jesieni , tak myślę , bo to następna kasa do wydania i to nie taka mała.
Ogórki... jak mi się zamarzyły. Tutaj nawet gdyby znaleźć gruntowe nie ukiszą się. Za to dziś widziałam w sklepie buraki. szkoda, że V. do ust nie weźmie. Piękne rzeczy robisz i prezenty masz gotowe. :)***
OdpowiedzUsuńDziękuję ! A buraki u nas zaczęli sprzedawać ugotowane , pakowane próżniowo po 2 sztuki. Czasem kupuje na surówki.
Usuń