Rano jak co tydzień - zakupy. Najpierw jednak przymusowa wizyta w
myjni samochodowej. Ptactwo dostało jakiegoś amoku. Jak oszalałe latało wokół
naszych przyblokowych wierzb i nad parkingiem. Opaskudziły mi auto ,że strach
było patrzeć; nie tylko moje zresztą . Trwało to dobrą godzinę , nawet
zdjęcie zrobiłam tym oszalałym mewom ( tak, nie pomyliłam to były mewy) , choć
nie wiem z jakim skutkiem , bo nie chciało mi się wstawać . Pstyknęłam leżąc w
łóżku przez szybę w sypialni. Na zieleniaku już pełnia lata . Owoce, warzywa ,
wszystko świeżutkie i pachnące . Zakupy poszły mi szybko. Potem w drodze do
pracy uzupełniłam jeszcze o kilka smakołyków i soczków dla wnusiów. W pracy
zajęłam się sprzątaniem i tępieniem mrówek . Chyba była jakaś akcja w bloku ,
bo dziś mrówek prawie nie było. Kręciły się po biurze jakieś niedobitki.
Nasłuchałam się za to muzyki, włączyłam sobie z netu. Od czasu niby - dobrej
zmiany w mediach nie słucham Radiamerkury, jakieś takie się zrobiło
nijakie.
Około 11.30 mężuś pojechał do klienta a ja po 13.00 do domu.
Obiadek był już letni młode ziemniaki, kalafior i sadzone jajko , a na deser
koktail truskawkowy . W dzieciństwie babcia podawała do takiego obiadu
maślankę lub kwaśne mleko. Do dziś to danie kojarzy mi się z latem.
A później zajęłam się porządkami i praniem oraz przygotowaniami do
jutrzejszej wycieczki . Wyprałam poszycie od piknikowego koszyka , odświeżyłam
spódnicę i kapelusz . Do wyjazdu jestem przygotowana. Przygotowałam tez sobie
świeżą wędlinkę, jutro sparzę , będzie zapasik na 2 tygodnie.
I teraz mogę już się cieszyć wieczornym luzikiem i
niedzielną atmosferą ; podłoga umyta i świeży obrus na stole , jeszcze jedno
skojarzenie z dzieciństwa . Jeszcze zapach placek drożdżowego unoszący się w
kuchni , ale dziś bez takich efektów . Nie piekłam .
W Kraju święto - nie święto z okazji rocznicy pierwszych w nowym
ustroju wyborów . jedni mówią "święto" , drudzy mówią
"rebelia". Smutne . A najgorzej ,że marnuje się potencjał ludzi
i to co już zostało zbudowane .
I kilka fotek związanych z wyjazdem :
Handmadziak
Obrazki z trasy
Kilka widoczków nadjeziornych
I kilka fotek związanych z wyjazdem :
Handmadziak
Obrazki z trasy
Kilka widoczków nadjeziornych
I mamy zatrzymany tamten czas. Tak lubię. A taki letni obiad mi się marzy. Cóz my jesteśmy po sezonie kalafiorowym. Tego je sie w zimie. I młoda kapustę też. :) Buziaki
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i bardzo Wam dziękuję za propagowanie naszych kochanych Kaszub! Jestem Ci za to niezmiernia wdzięczna! :-)))
OdpowiedzUsuń