Tak poza tym prawie ogarnęłam świąteczne zakupy . Zostało mi już nie wiele . W pracy nic nowego . W polityce ... szkoda gadać , niedługo skrobnę coś i o tym
A teraz jak obiecałam o moim mieście .
Kto trochę mnie poznał, wie ,że jestem lokalną patriotką ,
fanką Wielkopolski i zagorzałą wielbicielką swojego miasta . Puchnę z dumy ,
gdy ktoś stąd osiąga jakiś sukces albo gdy o mieście dobrze się mówi . A powody
do dumy mamy , my mieszkańcy i wiem ,że
zdecydowana większość nas mieszkańców też to wie i docenia . Oczywiście
są i tacy , co narzekają , ale tak jest wszędzie i w każdej skali . Nie , nie ,
nie jestem bezkrytyczna , widzę i wszelkie braki i wady i niedoróbki , wciąż
mamy nad czym pracować ale żeby nie dostrzec i nie docenić osiągnięć i zalet
trzeba naprawdę złej woli.
Historycznie miasto
liczy sobie lat 759. Pierwsza wzmianka pochodzi z 1256 roku , a prawa miejskie
nadano miastu w 1312 . Ładny kawałek historii ( w przyszłym roku jubileusz). Naszym wielkim atutem zawsze
było położenie .; niedaleko głównych grodów państwa Piastów : Gniezna ,
Poznania, Giecza, Lednicy, Grzybowa , tuż obok szlaku bursztynowego , niemal w
środku kraju . Nie ma też co ukrywać , Wielkopolska miała szczęście do władców
– rządzili mądrze i sprawiedliwie i dbali o rozwój gospodarczy , choć i oni nie
uniknęli rozlewu krwi braterskiej jak wszystkie gałęzie rodu . Być może coś tam
, na przestrzeni dziejów na mentalność i rozwój mieszkańców wpływało , że
efekty są widoczne i dzisiaj. Miasto nigdy się nie wybiło na pierwszoplanowe i
nie znaczyło więcej niż zwykle znaczą miasteczka prowincjonalne . Jeśli z
czegoś słynęło to z dobrych rzemieślników . W czasach najbardziej znaczących dla naszej państwowości , pod zaborem pruskim
działało jak wszystkie tutaj w okolicy;
powstawały banki spółdzielcze , kółka rolnicze,szkoły zawodowe ,
biblioteki dedykowane rozwojowi zawodowemu ( bo innych nie wolno było tworzyć –
te jednak były tylko przykrywką , za tym kryła się walka o polskość) bogaci ziemianie dostrzegli szanse dla swoich ludzi w opłacaniu funduszu
emerytalnego i budowie mieszkań w tzw. czworakach.. Fundusz wymyślono w
Niemczech za Bismarcka i w takiej samej formie funkcjonuje do dziś , ale to u
nas zaczęto go traktować jak element walki. Po prostu ludzie , którzy mieli
jakieś środki do życia i jakiś dach nad głową nie zostawali wysiedlani i
skazani na poniewierkę. Nam Wielkopolanom zarzuca się bierność i brak fantazji
w przeciwstawianiu się najeźdźcy. Nie prawda . To powstanie Wielkopolskie jako
jedyne zostało wygrane przy stosunkowo niewielkich startach a walka trwała . W Wielkopolsce walczyć
znaczyło tyle co ciężko pracować i nie dać się wykupić czy też w inny sposób
wyrugować z majątku. Walczyć znaczyło nawet kształcić się w niemieckich
uczelniach , do czego jako obywatele niemieccy mieli Wielkopolanie prawo a
potem tę wiedzę wykorzystać z pożytkiem dla
Kraju ( którego tylko na mapie
nie było) , klasyczny przykład Cegielski właściciel fabryki maszyn rolniczych .
A już absolutnym fenomenem był właściciel pobliskiego Kórnika, któremu Prusacy
odebrali obywatelstwo . Obszedł prawo niemieckie bardzo sprytnie. Wyjechał do
Zakopanego, stamtąd przez 2 lata zarządzał
majątkiem w Wielkopolsce ( a
pamiętajmy, że nie było faxów, wielu samochodów ,internetu a telefonia ledwie
raczkowała) a potem ożenił z się z Francuzką , wystarał o obywatelstwo
francuskie i jako obywatel francuski wrócił na swoje włości. Prawo niemieckie
nie zabraniało obywatelom Francji przebywać na ich terenach. .Mogłabym takich
przykładów podawać mnóstwo ale miało być o moim mieście. W tamtym czasie ludzie
po prostu ciężko pracowali ,żeby nie dać się wykupić .Rozwijało się miejscowe
rzemiosło i handel . To w tamtym czasie powstała cukiernia , konkretnie w 1876
roku, która do dziś prosperuje i wygląda niemal tak samo jak wówczas. A wypieki
!!! Zaręczam ,że Blikle , Sowa i Gruszecki razem wzięci wysiadają . Bywały momenty trudne , jak choćby narzucony
przez hekatystów system oświaty , który miał wykorzenić nawet język polski .
Próba jak wiadomo skończyła się strajkiem szkolnym, który najpierw miał tylko
zasięg lokalny , ale krótko potem rozprzestrzenił się na całą Wielkopolskę i
nawet poza jej granice i ciągnął z przerwami do roku 1909. Zapłaciły za tę
próbę oporu dzieci szkolne , bite i katowane przez pruskich „pedagogów” ,
zapłacili ich rodzice , więzieniem , grzywnami i nawet utratą majątku. Nie
wiele lat potem wielu mieszkańców wzięło udział w Powstaniu Wielkopolskim i
choć wtedy zostało ono wygrane w , kilka miesięcy po tym jak reszta Kraju
cieszyła się już niepodległością , to wiele lat później w czasie II wojny
światowej zapłacili Powstańcy Wielkopolscy i dorosłe już Dzieci Wrzesińskie
cenę jeszcze wyższą . Przetrwali tylko ci, którzy znaleźli się poza
Wielkopolską i jakimś cudem Niemcom nie udało się ich zidentyfikować .
Wymordowali nie tylko uczestników ale cale ich rodziny od dzieci po sędziwych
starców . Mało kto zna ten fragment naszej historii i prawie w ogóle się go
pomija w podręcznikach.. Po wojnie moje miasto nadal nie zyskało większego
znaczenia ale i wtedy za PRL- dobrze
prosperowało. Jakoś zawsze mieliśmy nie złe zaopatrzenie a włodarze miasta
mieli na względzie jego dobro. Remontowali je , budowali nowe osiedla i szkoły
. Jeden szczególnie się wsławił ; uznał ,że miastu potrzebne jest jezioro i
proszę , powstał zalew na naszej małej rzeczce , z kąpieliskiem , bazą
turystyczną , i wypożyczalnią sprzętu wodnego . A wszyscy go wyśmiewali.
Mieszkańcy jednak dziś go dobrze
wspominają , a założonych wokół osiedli i w parkach na jego polecenie trawników
do dziś nikt nie depcze. Kiedy powstawały osiedla a w około nowe trawniki kazał
zaorać ziemię i zostawić na kilka tygodni. Tam gdzie ludzie wydeptali ścieżki
kazał poprowadzić chodniki . Sprawdza się do dziś. Deweloperzy pomysł
kontynuują , przynajmniej niektórzy , bo dziś miasto deweloperką stoi.
Jak i wszystkie inne mniejsze
i większe miejscowości w kraju przeżyliśmy zapaść i totalne spustoszenie
spowodowane stanem wojennym . To było widać ; jak wszędzie były braki, były
kolejki , była walka o byt , było szaro , absurd gonił absurd , a ludzie bez
uśmiechu na twarzy walczyli o przetrwanie . Ledwie jednak zaczęło się nieśmiało
wspominać o zmianach i braniu spraw w swoje ręce , na „spalonej ziemi „ ożyła
inicjatywa . Kto miał trochę pionierskiego ducha w sobie, nie przeraził się
ryzyka i 1360% ( w 1991r) inflacji ,
brał sprawy w swoje ręce i ruszał budować kapitalizm. Miasto zaczęło się rozwijać a pod Pewexami i
na szaberplacach Berlina , Wiednia , Sztokholmu i wszelkich innych możliwych
wyrastały fortuny nowobogackich . Wiele z nich nie przetrwało, ale równie wiele
wyrosło i rozwinęło się jeszcze bardziej i nikt już nie pamięta jak kto
zaczynał. Historia przyniosła nam zmiany ustrojowe a wraz z nimi zupełnie nową
rzeczywistość ; plajty zakładów państwowych, prywatyzację , bezrobocie ,
gospodarkę rynkową z wszelkimi jej aspektami . Zadziwiająco szybko w tej nowej
, nie znanej rzeczywistości odnaleźli się mieszkańcy naszego miasta , a kolejni
włodarze zadbali o rozwój i wszelkie udogodnienia dla biznesu.
Jeżeli chodzi o politykę , to zapowiadają się tłuste czasy dla polskiej satyry .
OdpowiedzUsuńA Twoje miasto wspaniałe , region też , jakże inny od mojego . No i ciągle mam w pamięci książkę od Ciebie " Marianna i róże " . Czytałam ją kilka lat temu , niektóre fragmenty głośno :) razem z J . Nie dziwię się ,że jesteś dumna i ta wiedza . Podziwiam i ..Brawo .
Satyra faktycznie się upasie na tej sytuacji. Gorzej z nami , to co planują dla biznesu to jakieś kuriozum . Dzięki za uznanie .
UsuńPięknie Haniu. Prawdziwy " cicerone " z Ciebie :)***
OdpowiedzUsuńDziękuję .
Usuń