tego lata . Wszystko wywraca się do góry nogami. Znów moje plany na weekend idą na bok. Młodzież sprzedaje nam wnusię na nocleg - zostali zaproszeni na grilla nad Wartą z okazji wieczoru panieńsko-kawalerskiego syna kolegi z technikum i jego prawie żony. Nie robią osobnych imprez ,bo przenieśli się do Poznania i nie mają kontaktu z nikim poza dwoma najbliższymi kumplami ze szkoły i koleżanką z pracy jego dziewczyny. Po prostu zostałam wrobiona z dnia na dzień. W zaproszenie na obiad teściowej też , ale to mały pikuś , zrobić trochę więcej niż na dwie osoby. Szwagroska w sanatorium więc babcia siedzi sama. Co mi tam , niech przyjedzie do nas. Wyślę po nią mężusia.
A dziś kolejna rundka po mieście w temacie okien , tym razem poomawiać oferty. Na pewno i na budowe trzeba zerknąć . Są już ścianki działowe i pierwsze wylewki na podłodze. Czyli moje planowane mycie okien i gruntowne sprzątanie sypialni znów w odstawce. A jeszcze musimy w piwnicy trochę przemeblowania zrobić , bo w tym miesiącu okienka nam będą wymieniać . i zastanawiam się czy i zapraw nie powynosić , bo ostatnim razem jak robili ocieplenie to wcięli mi 6 słoików ogórków kiszonych . Dobre robię , to zeżarli jak im posmakowały. Mogli się chociaż zapytać czy mogą . Przecież bym poczęstowała.
Wczorajszy dzień minął zadziwiająco spokojnie. Robotę oczywiście miałam ale bez zbędnego pośpiechu się z nią uwinęłam. No i humor zdecydowanie mi księgowa poprawiła. Podatek dochodowy nie wyszedł a vat , jak na nasze możliwości dosłownie śladowy . No i klienci kasę przelali. Tak lubię .
A póki co czekam aż się mój mężuś ogarnie i jedziemy w sprawie okien. W domu czarną porzeczką pysznie pachnie , bo gotuję kompot na jutro , popijam kawkę i właściwie jest fajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz