babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 3 stycznia 2015

3.01.2015 Zaniedbałam wczoraj zapiski

wbrew postanowieniu niegdysiejszemu ,że "wracam do codziennych". A wszystko zaczęło się już  w sylwestrowe przedpołudnie .  Robiłam jak wiadomo inwenturę , tłukłam się po biurze, zaglądałam w każdy karton i każdy  zakamarek , pisałam , liczyłam i znów pisałam , no ale wiecie ; natura ma swoje prawa . Poszłam do łazienki i tu się zaczęło. Mój telefon ( który i tak już żywot swój miał na ukończeniu ) wypadł mi z płytkiej kieszeni tuniki - nie przymierzając- wprost do sedesu . Co było robić wsadziłam łapę i wyjęłam . Zaraz go wyłączyłam , rozbroiłam - wyjęłam baterię i karty znaczy , powycierałam papierowymi ręcznikami i położyłam na kaloryferze ,żeby się wysuszył. Po półtorej godzinie sprawdziłam ; zadziałał , ale pinu zaakceptować nie chciał . Chłopaki w panice na biurowy numer dzwonili , co się dzieje,że zniknęłam z sieci . Na razie się nie przyznałam , powiedziałam ,że "zdechł ", myśleli,że baterii z powodu sklerozy nie naładowałam . Co było robić - musiałam z błędu wyprowadzić . Mężuś przyjechał , popatrzył, rozkręcił , wytarł resztę wody , położył na kaloryfer i poleciał do miasta szukać nowego. Nie było , a jak były takie jak chciałam to albo z umową albo drogie . Po następnej godzinie sprawdziłam znowu , tym razem telefon ożył, pin przyjął i popracował normalnie . po czym stracił zasięg . Za jakiś czas zasięg był , potem się wyłączył itp. I takich przygód dostarczał mi przez następne dwa dni. Tak w ogóle to już drugi mój telefon , co żywot zakończył w sedesie . Ma się to "szczęście" . Wczoraj więc wybraliśmy się po nowy do M1 . Najpierw jednak od rana ogarnęłam poświątecznie chatkę. Stół wrócił na swoje miejsce w kuchni ,świąteczna zastawa do szaf . Od razu wrócił zwykły  porządek rzeczy .Potem pojechałam do miasta , rozejrzeć się za płaszczem i odwiedzić mój ulubiony sklep z odzieżą dziecięcą czyli 5.10.15 , bo akurat wyprzedaż ogłosili tuż przed świętami . Płaszcz kupiłam w pierwszym sklepie do którego weszłam . To znaczy wybierałam się do innego ale trafiłam na inwenturę , a że dwa sklepy dalej był następny to weszłam , chociaż wiem ,że tam akurat jest drogo . Płaszczy było mnóstwo . Prawie wszystkie poprzeceniane i to o ponad 50% . Przymierzyłam chyba z osiem sztuk . Niby moje rozmiary ale jakieś wąskie rękawy miały . W końcu trafiłam na właściwy . Chciałam co prawda kupić krótszy , bardziej żakiet niż płaszcz , ale w tym wyglądam świetnie . Płaszcz z mięciutkiej wełny z czymś tam co sprawia,że nie gryzie i się nie gniecie , pięknie uszyty i wykończony i jeszcze fason wysmukla sylwetkę . Oczywiście wybrałam czarny , a dokładnie to antracyt czyli taki czarny wchodzący w grafit . Płaszcz sięga mi kolan więc może być , w aucie mi nie przeszkadza . No i zaoszczędziłam 401 zł , bo o tyle był tańszy . Oczywiście po ciuszki dla wnucząt też poleciałam . Takich jak ja było więcej . Nędzne resztki zostały z wyprzedaży więc nie poszalałam . Dla wnusia kupiłam dwie koszulki , jedną zdlugim , jedną z krótkim rękawem , a dla wnusi bawełnianą sukienkę . 
Pięknie jednak nie było . Wróciłam z zakupów i musiałam do laptopa zasiąść razem z mężusiem i czym prędzej kolejną ofertę pisać . Uwinęliśmy się w jakieś dwie i pół godziny .No a potem  mężuś stwierdził,że trzeba mi nowy telefon kupić i pojechaliśmy . Wybór był , ale stwierdziłam ,że chcę taki jak młodszy synalek , bo jest mniejszy niż męża i starszego. Kupiliśmy . Czaiłam się na czarno - czerwony , pod kolor kapelusza i torebki , ale nie było. okazało się ,że zostały same białe i jeden czarny na wystawie. Normalnie wzięłabym czarny , ale z wystawki nie chciałam . Wyżywali się na nim wszyscy co przyszli pooglądać więc nie wiadomo w jakim był stanie technicznym. Mam więc biały , elegancki , damski smatfon . Potem pokręciliśmy się chwilę po pasażu , pojechaliśmy do Juli po odmrażacz do szyb ( skuteczny , dlatego chciałam sobie dokupić drugi pojemnik, bo zima może jeszcze i do nas przyjść) , a na koniec pojechaliśmy na kawę i kolację do Ikei , bo co by nie mówić jedzenie lepsze niż w fastfoodach. .W Ikei wpadliśmy na naszą młodszą młodzież i wnusia. Nakupili różnych drobiazgów i mały stół z krzesłami do kuchni , bo po remoncie zlikwidowali duży , ale wiadomo w kuchni stół potrzebny .Pochodziliśmy razem chwile , a potem już sklep zamykali . Zaprosili nas do siebie na herbatę . Pojechaliśmy . Oczywiście synalek od razu postanowił mnie douczyć jak się nowym nabytkiem posłużyć . Przedtem jeszcze poskładali z mężusiem stół i krzesła. No i zasiedzieliśmy się do 24 z minutami . Wnusiu był uszczęśliwiony, bo mama spać nie kazała iść od razu i dziadziuś się z nim bawił.. No i stąd to zaniedbanie w pisaniu . W nocy już mi się odpalać kompa nie chciało , a  poza tym musiałam trochę przećwiczyć to co mi synalek pokazał. 
No taaaak... A dziś luzik . Rano zrobiłam zakupy jak zwykle w sobotę , wymieniłam kartę sim na nową , bo miałam jeszcze z zamierzchłej przeszłości , a teraz ładuje starą komórkę , bo muszę sobie wszystko do nowej powrzucać ( jak mi się uda, ale jak znam życie bez męskiej interwencji się nie obejdzie , mam dwie lewe łapy do techniki) i słucham sobie płyty zespołu Epica , którą dostałam na Gwiazdkę od starszej młodzieży. Jest czego posłuchać ,ciężki  metal wzmocniony chórami i orkiestrą symfoniczną . No i oczywiście przepiękny , przebijający wszystko sopran Simone Simons.  
Starsza młodzież cieszy się śniegiem w Zakopanym, u nas 5 stopni na plusie. 
Popołudnie zamierzam spędzić znów przy laptopie. Tym razem muszę popracować nad rodzinnymi księgami .
  

3 komentarze:

  1. Haniu telefon do miski z ryżem. on doskonale wyciąga każdą kropelkę wody. Nie jesteś pierwszym przypadkiem, któremu się przydarzyło w.w.
    A ja z w końcu wracam mam nadzieję częściej, czytając co u Was. Okoliczności z tym sedesem mało sprzyjające, ale wszystkiego dobrego dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam i tę metodę , ale w biurze ryżu pod ręką nie miałam, a telefon i tak już marnie działał i każdej chwili mógł żywot zakończyć. Dla Was także najlepsze życzenia .

    OdpowiedzUsuń
  3. Hania i doskonały powrót do zapisków. A drobne zawirowania czasowe się zdarzają. Buziaki noworoczne i niedzielne jeszcze z pieleszy.:)

    OdpowiedzUsuń