Około południa w biurze
Dużo się dzieje u nas . W firmie
szczególnie . Robota goni robotę , a ze spływem kasy znów
cienko. Poza tą dużą fakturą , wpłynęły jakieś „hefty”.
Strasznie mnie to wkurza . Dwóch następnych dużych dłużników
wisi sobie dalej , nie licząc tego co od września nie może się
wywiązać ( no dobra, rozumiem ,ze ma kłopoty , faktury nie
wystawialiśmy jeszcze jak prosił ,więc i podatku nie odprowadzamy
, ale mógłby się trochę zmobilizować , w końcu już pół roku
mija). No i paru klientów mi ciśnienie podniosło wczoraj i dziś , z różnych powodów.
Uszyłam ogon syreny dla wnusi. W sumie
żaden wielki wyczyn , ale wymyślenie jak to zrobić , to już inna
sprawa . Tym samym kolejne zadanie babciowe wykonane.
Robótki decoupagowe kończę . Średnio
mi to idzie . Coś chyba źle robię z pękającymi lakierami, bo
wychodzą dość marnie , ale zamierzam rozpracować , co jest
przyczyną . Fotki wrzucę w sobotę . Ciekawie wyszły mi zdjęcia
przeniesione na drewniane płytki. Trochę za mocno je potem
postarzyłam , ale następne będą już jak trzeba.
Po południu idę na wizytę kontrolną
do dietetyczki. Ciekawe co mi powie ta jej czarodziejska maszyna …
A propos odchudzania , patrzeć już nie mogę na biały ser – choć
tak w ogóle to go bardzo lubię i zawsze mogłam go jeść w dużych
ilościach . No , ale codziennie , a czasem i dwa razy dziennie to
nawet jak dla mnie lekka przesada .
Poza tym wiosennie , choć dość
chłodno. Na naszą przybiurową tuję wrócili państwo Gołębiowie
. Wiją sobie wygodne gniazdko i rejwach robią przy tym na całą okolicę a
inne ćwierkające , skrzydlate stworzenia zlatują się patrzeć co
się dzieje , przysiadają na barierkach i murkach i tak się do nas
przyzwyczaiły,że się zupełnie nas nie boją .
Do pracy ubrałam nowe buty, które
kupiłam na początku zimy w przypływie dobrego humoru – takie
sportowe i bardzo kolorowe ; zielone z czerwoną podeszwą i
sznurówkami. A co , wygodne są i wiosenny nastrój podnoszą . . Sweter i spodnie dojechały . Sweter jest bardzo zielony , nawet trochę jaskrawy , ale cudownie mięciutki i delikatny w dotyku . Spodnie miały być jasnoszare , a są bardzo jasno szare , prawie białe , dość cienkie . Na ciepłą wiosnę i chłodne lato jak znalazł . W sumie nie miałam takich typowo letnich więc jestem zadowolona ,że jedno i drugie kupiłam.
W domu - wieczorem
Byłam na wizycie kontrolnej u dietetyczki. Magiczna maszyna pokazała 84,5kg - spadek o 2,2 kg.(razem już 4,5kg) Odbudowę tkanki beztłuszczowej o 0,7kg , spadek masy tłuszczowej o 1,5kg. W talii wprawdzie mi nie ubyło , ale już na wysokości pępka aż 4 cm. To podobno bardzo dobry wynik. Tak twierdzi pani A. I chwali mnie za to,że trzymam się ściśle wytycznych..
Popołudnie spędziła u nas wnusia . Przeszczęśliwa z powodu ogona syrenki . Całe popołudnie robiła wycinanki z papieru . nauczyłam ją niedawno wycinać serwetki . Polubiła to i teraz ciągle się tym zabawia. Wychodzą jej coraz ładniejsze. Bałagan przy tym straszny , podłoga zasypana ścinkami , ale jaką ma z tego frajdę ! mam nowe babciowe zadanie ; podrasować sukienki . Synowa kupiła kilka sukienek w lumpexie , trzeba zrobić małe poprawki . Jedną wymyśliłam od razu , nad resztą muszę trochę pogłówkować.
W sobotę giełda kamieni - już się cieszę .
.
biały ser z dodatkiem czerwonej papryki w proszku albo odrobiny koncentratu pomidorowego zyskuje nowy smak i wygląd a kaloryczność ta sama :) kibicuję Ci Haniu :))) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiem i sobie urozmaicam , to jakieś świeże ziółka , to przyprawy i takie tam . Wytrzymam . Dzięki za wsparcie .
Usuń