Młodsza Synowa w szpitalu. Nic strasznego - wyrósł jej jakiś kaszak na nadgarstku wielkości dużego orzecha laskowego. Medyk orzekł ,że trzeba usunąć operacyjnie ,bo ma długie korzenie i w warunkach laboratoryjnych może się zabieg nie powieść - znaczy gula odrośnie po jakimś czasie. Czekała na ten zabieg grubo ponad trzy miesiące . Najpierw dlatego,że jej to pękło i rozlało się pod skórą , na skutek upadku - trzeba było wyleczyć stan zapalny, potem zrobić szczepienia na WZW co się wiąże z powtarzaniem dawek co 6 tygodni a na koniec termin i limity . Nie takie znów długie jak na możliwości NFZ-tu.. Jutro zabieg, po jutrze powrót do domu..
Zaszalałam. Poszłam do sklepu z tanimi tkaninami kupić biały batyst na zasłonki do kuchni - zamierzam na lato uszyć i zawiesić zamiast rolet . Nie planowałam zakupu rolet do kuchni , ale popołudniowe słońce daje się we znaki - gęste zasłonki nie zaszkodzą. I przy okazji trafiłam fantastyczny materiał na spódnicę lub top lub sukienkę , tunikę - takie 3 w 1 . materiał jest przeszyty przez środek drobnymi cienkimi gumeczkami , co daje efekt ściągacza i sam z siebie układa się i nadaje kształt sukienki czy spódnicy dopasowanej w pasie i poszerzanej od bioder . Trochę szkoda, bo były tylko dwa kolory ; brązowo - rudo-beżowy i czarno-szaro-czerwony .Wybrałam ten szaro-czarno-czerwony .Wolałabym coś w zieleni, ale i tak jest piękny. Uszycie zajmie z godzinę , góra półtorej. Już mi świta fason a la gorset , tylko muszę gdzieś czarną atłasową wstążkę albo jakąś aksamitkę na wiązanie wykombinować . I co najważniejsze ; kosztowało mnie to tylko 23 złote za 1,30 materiału. Jak uszyję to się jakąś fotką pochwalę . No i w końcu zamówiłam sobie też książkę na lato . Czaiłam się na nią już dawno , ale jakoś mi schodziło i nie po drodze do księgarni było a kilka dni temu mój ulubiony KDC alias Weldbild się reaktywował i darmowe wysyłki proponuje więc zamówiłam . Jutro- po jutrze "Dziennik Badante" autorstwa Luci z DTS będzie u mnie. Czytałam wersję roboczą przesłaną mi przez Autorkę na e-mail , ale słowo pisane to słowo pisane.
Dzień jakiś rozlazły dzisiaj. Na niczym skupić się nie dało, bo wciąż jakieś absorbujące drobiazgi przeszkadzały w koncentrowaniu się na sprawach konkretnych.
Starszemu synowi zabrali dowód rejestracyjny od auta . Wczoraj wygasł mu przegląd ,a dziś w drodze do pracy zatrzymał go patrol i od razu wpadka. Nie dali sobie przemówić ,że zamierza zrobić po pracy .
Poza tym nadal w poprzek i pod górę .
Hania no jak sie ciesze. Mysle, ze podzielisz sie swoja opinia. takiego kaszaka mialam na rece i ja ale jakos sam sie " wykonczyl " kiedy walnelam reka o stol. Pochwal sie kiecka Buziaki :))
OdpowiedzUsuń