Paskudny sen miałam ; śniło mi się ,że zmarł najmłodszy brat mojego ojca. Sen był tak realistyczny ,że obudziłam się przerażona, że zapomniałam powiedzieć o tym moim chłopakom.. Dopiero po chwili uzmysłowiłam sobie,że to sen. Po południu zadzwoniłam do wuja , żeby chwilę pogadać . Kuruje się z krztuśca . Kto by pomyślał ,że takie coś się może przyplątać dorosłemu.
Śniegiem sypnęło i Popielec jakoś z bliskością wiosny dziś się nie kojarzy , ale ja wiem ,że i tak jest blisko.
Moje coś mi mówi podszeptuje mi ,że przetargu nie wygramy , będą tańsi . Ano , zobaczymy . Bić sie do upadłego nie zamierzamy . Albo wygramy z realną ofertą albo nie musimy tego robić zwłaszcza,że i tak mamy roboty mnóstwo.
Wczoraj wieczorem,żeby zająć ręce wydziergałam na drutach dla synowej bransoletkę. Miałam drewniane kółko , obrobiłam włóczką w kolorze niebieskim . Kiedyś oglądałyśmy coś takiego w necie i bardzo jej się to podobało. No to będzie miała za półtora tygodnia wypadają jej imieniny . Dołożę do prezentu.
Jutro dentystka. Ciekawe czy uda jej się uratować tego mojego połamańca.
A poza tym łapie mnie jakiś katar czy inne paskudztwo .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz