babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

poniedziałek, 3 czerwca 2024

3.05.2024 Tak, wiem ...

 nie dotrzymałam obietnicy i relację z wyjazdu przekładam ; mam nadzieję , że na jutro. Dowalił mi dzisiejszy dzień . Co prawda lepiej się skończył niż zaczął , ale nie fajnie jak się dzień zaczyna od awantury. No zgadnijcie o co poszło . Tak ,  tak, Moja mamuśka zrobiła mi dzień , ledwie do niej weszłam, Awantura , bo zabrałam jej klucze i ona nie może wyjść z domu, Kazałam jej szukać , ona swoje:  ja jej zabrałam . Nie przyjmowała do wiadomości , że mnie 4 dni nie było. Jak wychodziłam od niej w środę klucz wisiał na swoim miejscu , a 2 godziny później już biegała po mieście , bo ją widziałam wracając do domu . Co z tym kluczem zrobiła , nie mam pojęcia. Leków nie wzięła . W jednym pudełku zostały wszystkie  w jednej przegródce, w drugiej wzięła dwie małe tabletki, tę większą , ale najważniejszą zostawiła. Opieprzyłam za to , ale oczywiście wyparła się , że to nie prawda, że nie wzięła , ona wszystkie leki bierze . Pytam się , gdzie drugie pudełko , bo były dwa z tabletkami na każdy dzień . Znów awantura , bo żadnego drugiego pudełka nie było a w ogóle to zabrałam jej klucz. I tu już się na dobre wkurzyłam . Wysypałam jej na kanapę wszystko co miała w torebce , klucza nie było, za to poowijane w papierki tabletki - kilkanaście. Jak jej się udaje ich nie połknąć , to już zupełnie nie wiem . Wiem ,że lubi trzymać różne drobiazgi pod poduszkami więc wyrzuciłam wszystkie poduszki na podłogę i wygarnęłam to co miała pod nimi - głównie jakieś stare karteluszki i trzy zdezelowane kosmetyczki z nie wiadomo czym. No i oczywiście znalazło się drugie pudełko z lekami. Nie ruszone, oczywiście. Zostawiłam ten cały bałagan i wyszłam . Klucz pewnie znalazła , bo już po godzinie była w banku po resztę emerytury. I tym sposobem miałam już od rana "wesoło". W pracy jak to po weekendzie. Roboty pod grzywkę . Dzień mi zszedł na odpisywaniu na e-maile, pisaniu faktur i szykowaniu papierów dla księgowych . Po obiedzie już było lepiej . Wybraliśmy się na działkę i własnym oczom nie wierzyłam. Wszystko rośnie jak szalone . Zakwitły pierwsze z posianych kwiatów , na krzaczkach było aż czerwono od truskawek i poziomek , a pomidory mają zawiązki. Oczywiście zielsko też podrosło. Posadzone niedawno dalie i hortensja w pełnym rozkwicie, trawnik- łąka też już prawie całkiem wyrośnięty, lada moment zaczną kwitnąć  na nim kwiaty. I mamy pierwsze plony i to w ogromnej ilości. Trochę wypieliliśmy w skrzynkach ( mój małżonek też pielił, choć się zarzeka, że nie lubi ) , narwałam sałaty, szczypioru, koperku  i rukoli oraz pudelko truskawek i poziomek , a mężuś podstawił drabinę i zerwał trochę czereśni. Malutko, bo jeszcze trochę cierpkie. W sobote będą w sam raz . Po tym radykalnym cięciu owoce są ogromne.  Chyba coś w tym jest , że jak się dabo o ogród i poświęca mu czas to sie odwdzięcza. Nasz się odwdzięczył. A będzie jeszcze piękniej. Na koniec jeszcze wstąpiliśmy do sklepu uzupełnić zapasy. A czas sobie uciekał aż zrobiło się późno i tym sposobem relację muszę przełożyć. Ale nadrobię , obiecuję .  

3 komentarze:

  1. Relacja z powrotu też konieczna. No a już relacja z ogródka obowiązkowa. Teraz musisz się zaprzyjaźnić z aparatem fotograficznym. Bo trzeba to wszystko uwiecznić. Pierwszy sezon. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! fotografem to ja już nie będę, ale raz po raz coś tam "cyknę". Zdjęcia z ogródka dopiero w sobotę zrobię . A propos tej znajomki , to też myślę , że miesza ,. O tyle jest z tym mniejszy problem, że matka za parę minut zapomina i się wszystkiego wypiera więc też z nią nie ujedzie , nawet gdyby chciała w coś ją wrobić to może nie wyjść. Klucz się znalazł.

      Usuń
  2. I jeszcze zapomniałam napisać czy ta osoba bywając tam znowu coś nie miesza.

    OdpowiedzUsuń