to jeszcze sąsiedzi zalali mieszkanie matki. Konkretnie to łazienkę . Na szczęście nie skończyło się źle , okazało się, że mieli zatkany odpływ i woda zamiast do rur zbierała im się pod wanną. Żeby jednak ktoś się tym zajął musiałam awanturę zrobić w spółdzielni mieszkaniowej. Gada się z nimi jak z głupim o kolorach . Sufit obsycha , byłam wieczorem zakroplić matce oczy i przy okazji sprawdziłam. Pytanie czy zwrócą za malowanie , czy czeka mnie następna użerka z ubezpieczalnią.
Tak poza tym nic szczególnego , w firmie wciąż sezon urlopowy więc i tępo nieco zwolnione. No i perspektywa 4 dni wolnych . Ostatnich w tym roku , bo i 1 i 11 listopad wypadają tak, że nic się nie przedłuży. Dłuższe wolne dopiero w święta. A ja już się cieszę, bo jak wolne to działka . W cztery dni można całkiem sporo zrobić.
Dobrze, że tylko w łazience. Czasem się zdarza. Miałam taką sytuację w Polsce. Mnie zalewali Ci z góry. A z rury zalewało sąsiadów niżej, u mnie było sucho. Teraz jakoś spokój na szczęście.
OdpowiedzUsuńWolny weekend to mia rzecz zwłaszcza w pełni lata. Uściski.
Wypadki chodzą po ludziach, gdyby chodziły po ziemi to by je człowiek omijał. Ważne , że nic gorszego się nie stało. Buziaki!
Usuń