Przyszło to i minie ale mogło by się pośpieszyć . Zagoniony dzień miałam dzisiaj, ale to nic nowego przed końcem roku. Ogarnęłam co trzeba , nawet zakupy choć tym razem bez małżonka więc miałam co nosić . Jutro jeszcze wykupię matce leki i zrobię zakupy dla niej ale to w osiedlowym markecie.
Z domowych przygotowań mam już piernikową wioskę i choinki. Przygotowałam też wszystko na jutro , na pieczenie pierniczków. Będzie się działo. Zwykle jest okropny bałagan, ale jaką frajdę mają z tego dzieciaki! I sama też lubię to zajęcie. Jakoś tak świątecznie się robi i ciepło...
Trochę zmęczona się dziś czuję , właściwie bez powodu. Jak nic sks. Nie ma co narzekac , trzeba się brać do następnej pracy . Czekają moje kolekcjonerskie bombki . Zawisną jak zwykle na żyrandolu zamiast podłaźniczki.
Za oknem mróz .
Już wyciągnęłam dojrzewającu piernik z lodówki. Jutro zabieram się za robotę!
OdpowiedzUsuńMacham!
🙂🤗
A pamiętam , Ty jakiś dojrzewające pierniki robisz
UsuńOdpocznij. Może pieczenie pierniczków da Ci chwilę relaksu. U mnie będzie wnuczka w sobotę stroić choinkę i wykrawać pierniczki:)
OdpowiedzUsuńNic milszego jak wypieki z wnuczką
UsuńCiepło rodzinne lekiem na całe zło. I tego mi brakuje. Buziaki
OdpowiedzUsuńOdpisałam i wciągnęło. Przytulam
Usuń