czy też 10 dni do świąt - co kto woli. Dla mnie dzień jak każdy , za biurkiem , z uchem na telefonie i skaczącym ciśnieniem. Na zmianę ; raz z powodu fochów matki , raz z powodu wkurzających klientów . Awantura poskutkowała. Kasę odzyskałam ale co się wkurzyłam to moje. Coraz więcej takich sytuacji a to jeszcze jeden dowód na kryzys. O stanie wojennym jakoś dziś cicho , co mnie trochę zdziwiło , bo zwykle trąbili o tym we wszystkich mediach . I w sumie to dobrze , bo to historia i niech się tym zajmują historycy .
Dokończyłam piernikową chatkę . W tym roku jest piękna . Wreszcie udał mi się dach . Zazwyczaj coś nie do końca było tak jak należało. Po woli dodaję też dekoracji . Po jutrze rodzinne pieczenie pierniczków . Będzie się działo jak zwykle. Wnusia wmeldowuje się na dwa noclegi z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę . W piątek, bo po co wracać do domu jak w sobotę i tak przyjedzie ( spryciula soie wykombinowała) a w sobotę młodzież świętuje 40 -tkę młodszego . Wypada jutro. My rodzice i teściowie ( żeby nie użyć słówka "dziadersi") jesteśmy zaproszeni z tej okazji na obiad w drugie święto .
Czekam na zdjęcie piernikowej chatki w pełnym blasku. A Wnusia do towarzystwa damskiego już ma wiek stosowny. Święta Łucja czyli włoska Lucia i u nas się pojawiła. O czym jutro. Uściski
OdpowiedzUsuńWnusia lubi mi pomagać i gadamy sobie przy tym o różnych sprawach. Przyda mi się w kuchni . Ostatnio nam dobrze szła produkcja makaronu.
Usuń