Ustawiłam na komodzie . Lampeczkę , złotą w środku, czarną na zewnątrz z motywem drzew bez liści- moim ulubionym. Zaszalałam wczoraj w lidlu z tą lamką , ale oszczędnie ; w innych sklepach kosztują co najmniej 2 razy tyle a w lidlu niecałe 30 zł. Pięknie świeci, bo malutkie ledowe diodki dają efekt płonącego w lesie ogniska. Następny akcencik to morcinki. Kupiłam przy okazji szukania desek tarasowych - do biurowego ogródka 4 krzaczki. Posadzę w poniedziałek w miejsce surfinii. Zamówiłam sobie książkę na jesienne wieczory , o słowiańskich boginiach i żakiet . Obejrzałam biurowy i stwierdziłam ,że dożywa swoich dni . Czas na nowy . No i trochę sobie tym humor poprawiłam. Jutro wybieramy się na działkę i to od rana. Mamy w planach zrobienie schodka przy progu do domku i jeśli zdążymy to porządki w altanie.
Na deszczowy koniec lata, zawsze najlepsze są porządne zakupy! :-)))) Ja się zastanawiam nad lampą naftową i turystyczną kuchenką!
OdpowiedzUsuńNie głupi pomysł, bo jak bt tak nam 21 stopień zasilania jak to drzewiej bywało zapodali, to lampka naftowa jak znalazł. Kuchenka też .
UsuńKlasyczna poprawa humoru. Niby nic, a cieszy. Takie drobiazgi sa najmilsze. Buziaki
OdpowiedzUsuńTak, zwłaszcza, że już dawno niczego do domu nie kupiłam
Usuń