na jutrzejszy wyjazd. Nie ma wymogów typu dres code , impreza typowo wycieczkowa więc zabieramy ciuszki wycieczkowe. Awaryjnie wrzuciłam do walizki długie spodnie dla siebie , a dla małżonka krótkie, bo on nawet latem chodzi w długich jeśli akurat nie ma weekendu albo temperatura nie przekracza 30 stopni. Zabieram też foliowe pelerynki przeciwdeszczowe . Małe to i lekkie , zmieści się w torebce , a w razie potrzeby pod ręką . Zamieniliśmy też kasę na korony , bo to lepiej wychodzi niż wymiana na miejscu albo płacenie kartą. No i tyle. W biurze jutro rządzi synowa , chłopaki wiedzą co mają robić, ogarną . Na wszelki wypadek zostawiłam synowej klucze od matki mieszkania i worek z rzeczami do szpitala. Co prawda od dłuższego czasu na sorze nie lądowała , ale jestem na taką okoliczność przygotowana . W końcu ma swoje lata .
Z innych spraw to właśnie dostaliśmy cynk, że dojechał styropian na naszą chatkę. Gorzej z drewnem na dach. Na to wciąż czekamy.
Po powrocie czeka nas trochę pracy. Mężuś umówił się z kolegą na robotę . Jadą na sobotę i niedzielę . Zastanawiam się co będę robić. Pewnie skorzystam z wolnej chaty i przetrzepię szafy.
A tymczasem macham na "do widzenia " I znikam na najbliższe trzy dni. Opowiem jak było po powrocie.
Udanego wyjazdu i ciekawych dni. Czekam na relacje i fotki. Odmachuje. Buziaki
OdpowiedzUsuń