była w firmie . Mieliśmy wszyscy roboty pod grzywkę . Ja skończyłam dokładnie o 15.54 , a synowa ledwo po dzieciaki zdążyła , bo wyszła z opóźnieniem . Jest u nas na pół etatu więc teoretycznie kończy o 12.30. Jakimś cudem nagle wszyscy wszystko chcieli . I tak mniej ważne rzeczy odłozyliśmy na jutro, ale wiadomo jak to jest . Raz odłożone rzeczy dalej się odkładają same.
Po południu ruszyłam do pracy przy remoncie. Drę dalej tę tapetę . Myślę, że do jutra skończę . Jeszcze trochę zamierzam popracować . Znaczy dokończyć tę jedną ścianę . Zostanie mi ta z drzwiami i kawałek pod półką , która nie daliśmy rady dziś zdemontować . Jutro przywieziemy odpowiednie narzędzia. A w sobotę muszą wkroczyć chłopaki.
No dobra , codzienne zapiski zaliczone , idę jeszcze popracować , a przynajmniej sprzątnąć to co leży na podłodze.
Nie masz tak, że spiętrzenie prac i obowiązków wyzwala nieodkryte pokłady energii.? Ja tak mam i.najmniej zrobię wtedy, gdy mam dużo czasu:)
OdpowiedzUsuńOj tak , jak nie wiem co najpierw do ręki brać , to się tak spinam ,że zwykle ogarniam wszystko i bezbłędnie .
UsuńA Ty tak nie bierz za dużego tempa bo z silami trzeba uważać. Komentarze z opoznieniem ale zawse jeszcze aktualne.***
OdpowiedzUsuńMusze , bo małżonek ma na gotowe wrócić , żeby się nie wtrącał nam w robotę
Usuń