tak prozaicznie ,że już bardziej być nie może. Od razu musiałam się do pracy zabrać ale to dobrze . Prawdę mówiąc myślałam ,że będzie gorzej , bo w drugie święto prawie nie mogłam się ruszać . Wszystko mnie bolało i prawie pól dnia przespałam. Rano jednak już mi nic nie było.
Idąc do pobliskiego sklepu znalazłam całe mnóstwo jednogroszówek , w sumie 1,70. I niech mi kto powie, że pieniądze nie leżą na ulicy!
A popołudnie zamiast spędzać na ogarnianiu poświątecznego rozgardiaszu spędziłam siedząc przy komputerze i rozliczałam inwestycję . Jeszcze nie dokończoną, ale klient musi się wywiązać z terminów w banku , no to liczyłam. Dla nas lepiej , bo kasa prędzej, a zrobimy i tak , jak już się prace budowlane definitywnie zakończą , bo jak dotąd wciąż coś odkładamy, bo coś nie zrobione.
W piątek doroczny zjazd partnerów autoryzowanych naszego kontrahenta . Cieszę się . Miło będzie spotkać znów starych znajomych .
Na pocieszenie dodam, ze dla wielu Europejczyków swieta skończyły się w niedzielę :) My Polacy mamy jeszcze w gratosie wolny poniedziałek, przydal się na odpoczynek.
OdpowiedzUsuńToteż z gratisa korzystałam ile się dało .
UsuńMoże te groszówki były przeznaczone na ślub. 😄 powinny przynieść szczęście. Zmęczenie materiału Cię dopadło . Najważniejsze ze już dobrze. Oszczedzaj się ciut ciut. Buziaki
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i się pooszczędzam całe pięć dni.
Usuń