Jak gdzie . U sąsiada prace remontowe w toku . U nas właściwie też choć może nie tak całkiem remontowe. Mężuś drobne naprawy w domu odfajkowywał , a ja przycięłam plecaczek - smoka . Umordowałam się niemożliwie . Najtrudniej było wszystko rozrysować . Dałam radę . Nie pozszywałam jeszcze , bo muszę wymyślić jakieś paski i zapięcia ( tego jeszcze nie rozgryzłam) i muszę dokupić ze dwa arkusze cienkiego filcu na wykończenia . Ale Szczerbatek mi wyszedł tak ogólnie. Pół dnia mi ta zabawa zajęła. Na koniec pojechaliśmy odwiedzić starszą młodzież . Zadzwonili , żebyśmy przyjechali na kolację . No i zaskoczenie , poczęstowali nas sushi. Mężusiowi smakowało , mnie nie z wyjątkiem takiego smażonego w cieście z warzywami w środku , niby ,że wegetariańskie . Mamy w mieście bar sushi ale nigdy w nim nie byliśmy. Młodzież czasem tam chodzi . Postanowili nas przekonać do tego specjału , stąd zaproszenie. Mimo wszystko wolę kuchnie hinduską czy wietnamską . Przynajmniej jest dużo przypraw , a to jakieś takie ...rybne. A jak coś ma płetwy i ogon to jak dla mnie z natury rzeczy jest podejrzane.
Tak czy inaczej , wolny dzień się przydał . Dobrze mi w domu.
Tez za tym smakołykiem nie przepadam. Wolę "owoce morza". I dobrze że dzień wykorzystany. Nie koniecznie świątecznie. :)**
OdpowiedzUsuńBo to takie niby -święto było.
UsuńW niedzielę my na sushi jedziemy , jeszcze nie jadłam i dlatego zabieram gar swoich lwowskich gołąbków :). Przezorny ubezpieczony .U nas tak jak u Was skorpiony świętują . Pozdrawiamy solenizantów i jubilatów .
OdpowiedzUsuńGołąbki to gołąbki , a nie jakieś wodorosty z rybą czy coś
Usuń