Łazienka nabrała kształtu . Zostały jeszcze jakieś drobne wykończenia i zainstalowanie baterii i pralki. Jutro majster dokończy i zaczyna robić wc. Jak znów się coś nie posypie to za tydzień mam koniec remontu.
Czeka nas jutro pracowity dzień . Przeprowadzamy się do magazynku . Z naszego garażu wyjedzie 8 regałów. Z garażu starszego synalka wyjechało już 5 . I całe mnóstwo towaru i narzędzi. Zaraz się wprowadzę do garażu z rowerami i sporo rzeczy przeniesiemy z mieszkania. Przy okazji coś nie coś się skasuje.
Upał nie odpuszcza . Nasz przybiurowy ogródek wygląda dość marnie. Nawet skalniakom nie służy pogoda. A pomidorów też nie wiele na krzaczkach , bo sucho . Lawenda przekwita , poprzycinam kwiatostany, zasuszę i znów poszyję nowe , pachnące saszetki . Co prawda jeszcze nie wiem kiedy , bo po remoncie muszę sprzątanie gigant zaliczyć , a dopiero potem brać się za robótkowanie. W celu poprawy komfortu pracy kupiłam sobie ręcznego "kercherka" . Nie oryginalny , bo te są drogie , ale odpowiednik . Nawet jeśli go zajadę na tym sprzątaniu to i tak się opłaci , bo łatwiej myć pod ciśnieniem i parą niż machać rękami. Ma kilka wymiennych końcówek; do okien, ścian , fug , toalet i jakieś szczoteczki, których jeszcze nie zidentyfikowałam .
Jestem i nadrabiam. A myślałam, że koniec remontu. Buziaki
OdpowiedzUsuńNie i w złą godzinę chlapnęłam , bo majster wpadł dziś na dwie godziny i zdążył wyszpachlować sufit.
Usuń