Działo się w nim tyle ,że trudno się ogarnąć . W pracy miałam co robić przez dobre 6 godzin ale nic konkretnego poza jedną ofertą , same drobiazgi ; meile , reklamacje , jakieś protokóły serwisowe , no pierdołki zajmujące czas. Ale przynajmniej odgarnęłam zaległości , właśnie te uciążliwe drobiazgi.
W tak zwanym między czasie pojechałam do matki , ale tym razem do klubu emerytów po kasę na spłatę długu , bo mi nie przyniosła , a jakże. Stwierdziła, że nie ma przy sobie i da mi po południu. No dobra , zapowiedziałam ,że przyjadę . Wcięła mi się matki przyjaciółka . Nie trawię tej baby od dzieciaka . Ojciec zresztą też jej nie znosił i mówiliśmy matce ,że ma się od niej trzymać z daleka , ale nie . Zignorowałam ją i poza dzień dobry i do widzenia nie odezwałam się do niej słowem , ale niech mi tylko znowu w drogę wlezie to jej coś głupiego powiem. Oddałam matce papiery od telefonu i powiedziałam ,że odkręciłam i za kilka dni będzie miała znowu czynny . Odwaliła jakąś pokazówkę przed emerytami i mnie uściskała (!) - curiosum jakieś, bo nawet jak jej życzenia składam to nie specjalnie się nadstawia do pocałowania w policzek , a gdzie tu rzucanie się na szyję!. Po południu , a raczej pod wieczór pojechałam do niej znowu , tym razem do domu. Oczywiście kasy nie miała , a jak na nią wsiadłam , to się przyznała ,że pożyczyła swoją emeryturę koleżance i ta jej nie oddała , a miała dziś jej przynieść . No łapy opadają . Ciekawe czego jeszcze się dowiem ... Zapowiedziałam , że jutro po tę kasę przyjadę. Pytanie co znów wymyśli. Eeehhh...
Od matki pojechałam do galerii , głównie do apteki , żeby małżonkowi lekarstwa wykupić . W galerii wpadłam na kuzynkę z którą nie widziałam się od pogrzebu babci czyli jakieś 8 lat . Pogadałyśmy chwilę , a ja się ucieszyłam , bo z rodziną z matki strony mało mam kontaktu, ale lubiłyśmy się jako dzieciaki .
Dzwoniłam do brata ojca , obchodzi dziś imieniny . A za kilka dni znów idzie do szpitala , po raz piąty w tym roku. Nie szczególna ta starość ; moja matka nie wie co robi i zapomina , wuja choruje , teściowa choruje ...
A tak poza tym zostałam wrobiona w rodzinny obiad , a właściwie to trochę sama sie wrobiłam , bo obiecałam ,że jak załatwią wiejskiego kurczaka to im rosołek ugotuję . Kurczaki dopiero rosną , rosołku nie będzie ale się przymówili o coś innego . No to co mam zrobić , coś upichcę .
Bo tak po prawdzie Progeniturze
OdpowiedzUsuńsię nie odmawia! ;-)))
Ano nie , jak się jest babcią i teściową to się odmówić nie da
UsuńA co zamiast rosolku? Tak dzieciom zwłaszcza duzym się nie odmawia. Dobrze ze choc telefon już odkrecilas bo to podstawa w kontaktach z osobami starszymi. Milej soboty.**
OdpowiedzUsuńGulasz , pyzy i modra kapusta i trochę marchewki utartej z jabłuszkiem dla dzieciaczków , bo uwielbiają . Telefon odkręciłam ale jeszcze kilka dni minie zanim uruchomią - takie procedury
UsuńAle smacznie. Wieki takich smakowitasci nie jadlam.**
OdpowiedzUsuń