W pracy jak zwykle. Roboty trochę jest i zapowiadają się następne . I dobrze , bo jak za długo jest luz to wszystkim się we łbach przewraca.
Przełączyli nam dziś telefony na nowego operatora . Dotychczasowy nie chciał nam przenieść do nowej lokalizacji. Nie to nie , poradziliśmy sobie. Wyszło więc tak ,że musieliśmy pojechać do biura po południu, żeby wszytko uruchomić . To znaczy mężuś musiał , ja się zabrałam w celu ogarnięcia ogrodków. Nie musiałam , ale skoro była okazja zrobić to przed sobotą , to czemu nie . Wytrułam randapem zielsko z trawników przy iglakach, obcięłam przekwitłe kwiaty w skalniaku a na koniec podlałam posadzone ostatnio trawy . Reszta krzaczków wcale nie źle sobie radzi bez podlewania i daje radę na tym co przyroda dostarczy. Trawy , trawy to jest to co chcę mieć na moich mini ogródkach. Te co już posadziłam wygladają niesamowicie malowniczo i już wiem , że będzie ich dużo. Miały tylko być uzupełnieniem ale w sumie są bardziej dekoracyjne w połączeniu z kamieniami niż inne roślinki. Zanim mężuś skończył , udało mi się jeszcze poplotkować chwilkę z Przyjaciółką z Kaszub.
Zasłonki wypadły idealnie i młodzież zadowolona . Przynajmniej to jedno mam z głowy. Po powrocie do domu zabrałam się za drobne przepierki i prasowanie koszul mężusia. Tu akurat się nie przyłozyłam , wyprasowałam słownie sztuk dwie , na jutro i piątek. Za gorąco , żeby stać przy żelazku. I kolejny dzień mam z głowy . Zakwitła nawłoć . Bardzo lubię to zielsko i jak tylko zaczyna kwitnąć wstawiam je do wazonów.
Pracowicie z umiarem. U mnie upał wciąż niesamowity. Czysta Afryka. Po piętnastu latach pierwszy raz widzę taki upał. Rozumiem teraz te okiennice i żaluzje, które tak mnie denerwowaly. Przydały się. :)***
OdpowiedzUsuńU nas też upały , a jutro ponoć jeszcze większe, ale potem już kilka dni wolnych
Usuń