w pracy . Tak wyszło , odezwał się nasz bardzo dawny klient z uroczej miejscowości niedaleko Zaniemyśla, to pojechaliśmy po zamknięciu biura . Miło było zobaczyć starego znajomego , a i on się ucieszył na nasz widok , pozytywnie zbudowany ( że pozwolę sobie użyć takiego zwrotu retro) tym ,że nadal działamy pod tym samym numerem telefonu i nadal razem . Poczęstował nas nawet kawą i pysznymi babeczkami z kremem karmelowym i malinami , domowej roboty. Dla tych babeczek warto było jechać , bo smakowały znakomicie. Mężuś naprawił mu co trzeba, pogadaliśmy o następnej robocie i wróciliśmy do siebie.
I to właściwie wszystko na dziś , bo inne sprawy takie jak zawsze ; rachunki, telefony , zamówienia i sto tysięcy innych .
Poranki i wieczory już zdecydowanie jesienne ; chłód wyraźnie się odczuwa i jakieś lekkie sweterki wskazane.
Zaczęłam czytać książkę "Historia Tonsilu" Filipa Biernata , naszego miejscowego dziennikarza . Zakład , niegdyś sławny na całą Europę dziś już nie istnieje. Jednak wciąż jest legendą w mieście . Nie ma chyba u nas mieszkańca , który w jakiś sposób nie byłby z tą firmą związany. Mój ojciec na przykład dostał w 1955 roku nakaz pracy i tak tam trafił na stanowisko technika , potem , pod koniec lat 60-tych przeszedł do innego zakładu , ale jakiś fragment historii zapisał. Ja dorabiałam sobie tam na taśmie, w wakacje ,będąc w LO.Podobnie mój małżonek . Nie ma też chyba mieszkańca , który by nie miał w domu kolumn, słuchawek czy głośników samochodowych z epoki świetności zakładu. Niestety , po przekształceniach w spółkę akcyjną był źle zarządzany - przez związkowców , a to wiadomo jak się kończy ; zyski nie szły na inwestycję , tylko do ich kieszeni , popadł w ogromne długi , ogłosił upadłość , majątek sprzedał syndyk na poczet zobowiązań , dawny właściciel upomniał się o ziemię zajętą dekretami o uwłaszczeniach, potem ją spzredał a reszty dokonał deweloper ,hale zrównał z ziemią a teraz buduje tam osiedle.
Marka przetrwała i kilka lat temu nastąpiła reaktywacja . Jeden z przedsiębiorców odkupił markę i część linii produkcyjnej za długi i znów produkuje głośniki , choć już jako firma prywatna. A "ten" Tonsil doczekał się sali w naszym muzeum i książki . Wyszła kilka dni temu , a dziś przywiózł mi ją prosto z redakcji zaprzyjaźniony pracownik wydawnictwa . Oczywiście kupiłam , bo to ważny fragment miejscowej historii.
Znam naturalnie Tonsil a Zaniemyśl bardzo lubię. Mieszkali tam kiedyś moi znajomi. Historię o historii miasta też lubię czytać. No a babeczki to wisienka na torcie.:)***
OdpowiedzUsuńNo proszę , jaki ten świat mały ! Babeczki będę wspominać
Usuń