Zleciał mi ten dzień w tempie ekspresowym. Jak zwykle miałam co robić , choć i polenić się też zdążyłam . No i upiekłam placek z jagodami . Taki porządny , drożdżowy z kruszonką i na koniec posypany cukrem. Pychota ! Dawno takiego nie piekłam. Poszedł prawie cały . Odwiedziły nas teściowa ze Szwagroską . Marudne obie niemożliwie . O ile teściowej można wybaczyć z racji wieku i stanu zdrowia , a tyle Szwagroska mnie tym niekończącym się narzekaniem strasznie wkurza. Młodsza ode mnie a zachowuje się jak stara , zgorzkniała baba. Ale ona tak miała od zawsze.
Segregator na razie pokleiłam . Miałam zamiar go dziś pomalować pierwszą warstwą farby ale jakoś zabrakło mi czasu . Nie ma pośpiechu.
Wieczór przy pachnącej herbatce i przepysznym białym winie .
Z rodzina to.... Sama wiesz. Ja ostatnio utrwalam całkowicie kontakty z wieloma członkami mojej rodziny. Im dalej w las tym gorzej. Chyba dojrzałam.
OdpowiedzUsuńNo to prawda , do tego trzeba dojrzeć , coś o tym wiem
UsuńWłosi mowia " parente serpente" czyli " krewni węże ". Coś w tym jest. A takiego placka dawno nie jadłam . Aż ślinka cieknie. :)**
OdpowiedzUsuńŁadnie to brzmi po włosku. Placek nam też smakował , dawno nie piekłam.
Usuń