Tak to jeszcze nie było . Zaczęło się już w nocy a właściwie nad ranem . Mężuś wrócił przed 4.00 ale robotę skończyli . Ja już nie zasnęłam , a że jeszcze nie całkiem wydobrzałam to się męczyłam do szóstej. Potem zasnęłam i oczywiście pospałam dłużej niż trzeba . Nie przejęłam się tym za bardzo , do biura i tak dotarłam kilka minut po ósmej . Weszłam i łapy mi do ziemi opadły . Na moim biurku butelka po whisky i więcej jak połowa "aniołków" z kolekcji mężusia opróżnionych oczywiście . W pierwszej chwili myślałam ,że się ktoś włamał i jakąś libację sobie urządził , ale obok odkryłam kartkę " wypiliśmy wszystko , prosimy o przebaczenie , tak trzeba było dla dobra .... ( czegoś , co przypominało słowo "negocjacje" ) i jakiś gryzmoł zamiast podpisu. Po autach domyśliłam się z kim te "negocjacje" . Jak zrobiłam porządek to odkryłam kolejną kartkę z ustaleniami z "negocjacji" . Nie powiem opłaciło się stracić te kolekcjonerskie "aniołki" , zbili cenę o 1/3. Trochę się wkurzyłam na chłopaków, bo mogli choć zadzwonić i zapytać , albo przynajmniej się rozejrzeć po szafkach . Trzymam na wszelki wypadek butelkę brandy , gdyby np. trzeba było wesprzeć jakieś negocjowanie albo się komuś zrewanżować na ten przykład. Jak młodszy zadzwonił około 10.30 to go sklęłam ale sprawa się wyjaśniła. Kolejną część kontraktu skończyli przed terminem , Kontrahent i zarazem podwykonawca postawił a oni nie mieli nic pod ręką , a godziny były już takie ,że okoliczne sklepy pozamykane a do marketu im się latać nie chciało w roboczych kombinezonach. W sumie uśmialiśmy się potem z całej akcji wszyscy. Małżonek też , choć myślałam ,że się wkurzy . Młodszy "aniołki" odkupił , przywiózł je parę godzin później. To jednak nie był koniec .
Około południa gruchnęła wieść ; centrum miasta zamknięte policja , straż , karetki - wyglądało to groźnie . Sprawa szybko się wydała ; do starostwa przyszedł meil z informacją ,że podłożono bombę ( w oryginalnej pisowni była to "bąba") , która miała wybuchnąć o 11.15 , a w piętnaście minut później taka sama "bąba" miała wybuchnąć w gminie . Policja i strażacy zamknęli centrum , ludzi ze starostwa ewakuowali , bomby nie znaleźli . Gminy już nie ewakuowali . Mało to profesjonalne, moim zdaniem , bo że ktoś sobie głupi żart zrobił to zrobił, ale gdyby tak faktycznie tak było i tylko dla odwrócenia uwagi powiadomił o dwóch lokalizacjach , to mogło być nie wesoło. No cóż ," nie matura lecz chęć szczera " , mamy "dobre"zmiany w komendach policji .
I na koniec chichot historii . I to dziki chichot . Moje ulubione Radiomerkury ma nowego szefa z nadania partyjnego ( jak wszystkie państwowe rozgłośnie ostatnio) a właściwie to starego , który parę lat temu został zdjęty ze stanowiska za jakieś finansowe przekręty. Pierwsza decyzja po objęciu stanowiska : w Radiomerkury tuż przed północą będzie grana "Rota" Słowa o pluciu w twarz i gemanieniu dzieci każdy zna, cytowac nie muszę . To akurat podał jeden z portali internetowych z wiadomościami. A w naszym pobliskim Poznaniowi mieście , gdzie miały miejsce zdarzenia ( 115 lat temu) , które przyczyniły się do powstania "Roty" buduje się z rozmachem fabryka VW a Niemiec daje zarobić mieszkańcom i nie tylko. Chciałam taki komentarz dopisać , ale musiałabym się zalogować ,więc odpuściłam , bo z zasady do żadnych band się nie zapisuję , a szkoda . Dawno się tak nie ubawiłam . Czekam do północy, żeby sprawdzić tego newsa - ponoć od dziś ma być grana .
I chyba póki co nie będę lubić mojego radia , przynajmniej przez jakiś czas.
A poza tym świąteczną robotę mam na ukończeniu . Jutro już tylko to co musi być na ostatnią chwilę i możemy świętować . Babka gotowa , mazurki też , baranki się udały .
Odebrałam na poczcie płyty . Przyszły obie i już zdążyłam posłuchać przy robocie świątecznej. Chrypka i kaszel po woli mi odpuszczają.
No i to by chyba było tyle na dziś .
Napiszę tylko: " O matko i córko"... niezapomniany Wielki Piątek. :)
OdpowiedzUsuńFakt , niezapomniany
Usuń