opiekuję się najmłodszym wnusiem. Jak to takie maleństwo ; je, śpi i trzeba zmieniać pieluszki. Jest trochę niespokojny. Najwyraźniej brakuje głosów mamy i taty. I nic dziwnego , pierwszy raz nie nocuje w swoim łóżeczku.
Ksiądz wpadł i wypadł niczym struś pędziwiatr. Śpieszył się , bo wypadł mu pogrzeb. Może i dobrze, bo potem mieliśmy dużo czasu na porządki. Choinkę rozebrałam , mężuś wyniósł do śmietnika a potem pudła z ozdobami do piwnicy. Ja sprzątnęłam igły a potem ustawiłam nowe dekoracje na kominku. Całkiem zimowego wystroju jeszcze nie skasowałam. Zostały zimowe bukiety.
Po obiedzie zaczęłam czytać książkę Luci. Nie wiele zdążyłam przeczytać , bo przyjechała młodzież z maluszkiem .
Za oknem śnieg. Sypało dziś kilka razy , ale pewnie długo się nie utrzyma.
To życzę Ci jeszcze miłego niedzielnego popołudnia Buziaki I czekam na wrażenia z Ascoli :)
OdpowiedzUsuńNa to liczę , choc raczej na godziny wieczorne
Usuń