leci jak tornado . Nie sposób z wszystkim nadążyć . Wczoraj nie zdążyłam nic zapisać , bo cały dzień miałam obowiązki. Jak wspomniałam wnusia u nas nocowała . W niedzielę więc pojechałam z nią do kościoła , potem mała bawiła się z dziadkiem a ja poszłam robić obiad. Po obiedzie pojechaliśmy do lasu na spacer . Fajnie było , mała hasała po leśnych ścieżkach , padała w śnieg i pękała przy tym ze śmiechu. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze na budowę skontrolować piec . W tzw. międzyczasie dotarła młodzież po wnusię . Chwilę posiedzieliśmy przy kawie i za chwilę przyjechała młodsza młodzież z maluchami . Dopiero się działo ; wnusia i wnusiu od razu pognali do sypialni i zabawa trwała w najlepsze ,pilnowali tylko żeby dorośli do sypialni zbyt wnikliwie nie zaglądali . A najmłodszy spał sobie spokojnie w swoim nosidle . Obudził się dopiero kiedy zgłodniał. Posiedziała młodzież prawie do 22.30 . Synowe kolację przyszykowały i posprzątały po kolacji , ja im tylko pomagałam ale i tak harmider w domu był nie mały . Kiedy już się wszyscy porozjeżdżali zrobiła się północ. O takiej porze już mi się nie chciało do komputera zaglądać .
Dziś po pracowitym jak zwykle dniu pojechaliśmy do klienta do Poznania . Z godzina zeszła. Niby nic takiego powłączali sobie coś w gniazda, w które nie powinni , no i przestał im działać fax. Po naprawie pojechaliśmy do Ikei na obiad i drobne zakupy. Kupiłam jak zwykle kilka świec i napój żurawinowy. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do le roy, po kawałek materiału na poduszki , który sobie kiedyś upatrzyłam i zieloną bejcę . Bejcy w tym kolorze nie było , ale to akurat drobiazg, nie muszę jej mieć w tej chwili. Mam koncepcję na małą przeróbkę w sypialni , ale to dopiero koncepcja . Realizacja, jak dozbieram do pełna kolejną puszkę po kawie pięciozłotówek. Do wieczka brakuje mi jeszcze z 4-5 cm - czyli jeszcze kilka tygodni.
W sobotę mamy kolędę . Ciekawe jakie przygody tym razem. Odkąd przyjmujemy księdza nie zdarzyło się ,żeby kolęda przebiegła bez jakiejś atrakcji.
Koniec sezonu świątecznego bliski . Ekipy zaczęły już demontowanie świątecznych iluminacji , na wystawach sklepowych wszystko dla babci i dziadka i pierwsze czerwone serduszka. Martwy sezon w handlu trzeba jakoś ożywić , a jakże .
Na koniec fotki z niedzielnego spaceru .
Ale wesoło miałaś , znam tą eksplozję energii .Na dzień babci jedziemy z drugą babcią do Sz. do przedszkola na przedstawienie , dobrze że to tylko 200km. Fotki zimowe urocze , ja jednak taką białą zimę lubię .Magicznie jest :)
OdpowiedzUsuńJa też . I dawno już nie byłam w lesie.
UsuńByło ruchliwie. ja po takim dniu siadałam z myślą, że dobrze, że dzieciaki już we własnych domach a mnie otoczyła upojna cisza. :) Kochamy je ale na dłuższą metę to meczy już niestety. Fotki ukazują zimę w rozmiarze mini ale zawsze lepsza taka niż żadna. Buziaki
OdpowiedzUsuńU nas zazwyczaj zima w wersji mini . Jak już spadnie 5 cm to uważamy,że jest dużo śniegu.
Usuń