w pracy i tak dalej. Już mi się nawet pisać tego samego nie chce . Dobrze , bo co będzie dalej nie wiadomo , a pomysły gospodarcze lęgną im się w tych zaspanych mózgach nie bywałe. Oby do skutku nie doszły , ale małe na to szanse.
Zaspaliśmy dziś do pracy . Tak nam dobrze w ciepłym łóżeczku było,że spaliśmy do 7.30 . Mężuś pospać lubi więc nic dziwnego , ale ja ? Sama w to nie wierzę.
Po południu dokończyłam słoiczki do przypraw . Własnie dosycha ostatnia warstwa lakieru . Ramki do zdjęć też mi się udały. Wyszły takie jak ta , co od dawna wisi w sypialni (kupna zresztą ) .
Tak poza tym to pogoda znów fiknęła koziołka. Dziś lekko przymroziło , tak na -1 i nawet na kilka chwil zaświeciło słońce. Po południu już jednak znów było jak wczoraj mżawka i mgła.
Rozmawiałam z przyjaciółką , operacja jej męża się udała , ale po dwóch dniach pojawiły się jakieś nie przewidziane skutki uboczne . Średnio to wygląda . Miał jutro wyjść ze szpitala , ale zostaje do poniedziałku. Mam nadzieję ,że do poniedziałku miną te niepożądane objawy.
Ja teraz otwieram oczy oko 7.30 właśnie. Nic mnie już na szczęście nie woła do pracy zawodowej i to jest ten plus emerytury. Haniu czyli jak zwykle... praca i inne. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńJa od dziecka budziłam się o 4.25 i nadal budzę . Teraz nie muszę już od razu wstawać , do pracy jadę na ósmą więc do 7.00 zwykle jeszcze sobie drzemkę zaliczę , ale ostatnio zdarza mi się pospać ; sks i tyle.
Usuń