Nasze spotkanie po latach. Zabrakło 3 osób , które swój przyjazd zapowiadały , w tym jedna schorowana, w przerwie w chemii. Żal mi było , bo jeszcze rano dzwoniła do mnie ,że będzie , chociaż na godzinę ,żeby się z nami przywitać . Pewnie zabrakło sił.
Nie było wśród nas Gościa Honorowego , naszego ulubionego Wychowawcy ,ale wierzymy ,że tam z lepszego świata , w towarzystwie D i M spoglądał na nas i jak to On : przyjaźnie się uśmiechał . Poświęciliśmy Nieobecnym - Usprawiedliwionym część naszych wspomnień .
A poza tym ,było bardzo wesoło i bardzo głośno . Nie pojęte, ale energii i ducha starczyło by na trzy pokolenia . Radość aż buchała , sala trzęsła się od śmiechu , wino lało strumieniami a opowieściom i wspominaniu szkolnych lat nie było końca ( koniec nastąpił o 2.30 kiedy właściciel restauracji przysnął w kąciku obok komputera delikatnie dając tym do zrozumienia , że dawno minęła godzina zamknięcia lokalu - przeprosiliśmy oczywiście ) . Choć u dziewczyn nieco więcej kilogramów i nieco więcej "doświadczeń życiowych" na twarzach , u chłopaków czupryny już nie tak bujne i lekko srebrem się mieniące wciąż jesteśmy młodzi i przystojni jak dawniej . Trzydzieści pięć lat minęło jak jeden dzień... I paradoksalnie , o ile jako klasa nie byliśmy szczególnie zżyci , były różne grupki, sitwy , duety i samotni żeglarze , ktoś do kogoś coś miał , bywały różne drobne wojny , szpilki i utarczki między nami ,czas zatarł stare zaszłości , została niczym nie zmącona przyjaźń ; a wczorajszej nocy zakwitała i zajaśniała pełnym blaskiem jak magiczny kwiat paproci - rzadki i piękny. R przyniosła naszą kronikę z klasy III i IV . Nasze ukochane dzieło , w które wkładałyśmy mnóstwo serca i pracy ; R pisząc okolicznościowe "kawałki" , D rysując a ja zdobiąc to wszystko gotyckimi inicjałami , arabeskami , wplatając w nie kwiaty i ozdobne kokardy z cierpliwością średniowiecznego mnicha - iluminatora . To wszystko sprawiło ,że kronika jest jedyna i nie powtarzalna . A już prawdziwym fenomenem jest to ,że nadal żyje ; prowadzimy ją nadal . Wczoraj przybyły kolejne strony a R nadałam niechcący tytuł "strażnika wieży" - zwyczajnie zażartowałam a koleżanki podchwyciły spontanicznie. Przypomnę im o tym i może przy następnej okazji odnotujemy ten fakt w annałach . Były też czarno - białe zdjęcia z przed lat , odnalezione w zakamarkach szuflad . Cudowne !!!
Świat młodości wrócił , zapachniało bzem , zakwitły kasztany , zaszeleściły białe, nakrochmalone bluzeczki dziewcząt , rozbrzmiał szkolny dzwonek .Czas cofnął się na kilka czarownych chwil.
Koleżanki i Koledzy jesteście wspaniali , a ja niewiarygodnie uszczęśliwiona ,że stawiliście się na moje zawołanie . I nie ważne ,że gdzieś tam w trakcie najlepszej zabawy zgubiłam najładniejszy pierścionek jaki miałam w życiu , wczorajsza noc była tego warta ! Już myślę o następnym spotkaniu. Dziękuję !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz