babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 7 czerwca 2014

Przed południem , biuro
Jem śniadanie a myśli krążą sobie swobodnie ,daleko od pracowych tematów .  
Dziewczyna z truskawkami – od trzech lat sprzedaje te owoce na parkingu koło sklepiku motoryzacyjnego . Kupuję u niej prawie codziennie . Ma fantastyczną odmianę : truskawki są wielkie , czerwone i pachnące , a przede wszystkim bardzo wczesne.. Pyyyszne!!! Dziewczyna jest drobna , nosi bardzo długie włosy, które upina w kok i czyta , a raczej pochłania książki . Ile razy podchodzę do stoiska a nie ma ludzi trzyma w ręku inną książkę. Kilka razy nawet ją o zagadnęłam, kiedy czytała coś co znam . Jest prawdziwą pasjonatką literatury.

Pobyt w westernowym miasteczku przypomniał mi moje młodzieńcze fascynacje Dzikim Zachodem . Kreacje w postaci dżinów i koszul w kratę, wytartych kurtek , naszyjników z rogu na skórzanych rzemieniach , dżinsowego kapelusza ( fason zresztą wrócił do łask w ubiegłym roku) , niezliczonych ilości przeczytanych książek , muzyki country i sukienki w kwiatki z falbanami i kokardami. Falbanki i kokardy w ubiorze znów mnie lekko ekscytują , ale raczej w poważniejszej wersji wiktoriańskiej ( a co mam już swoje lata) , jako dekoracja czarnych lub białych bluzek i aksamitnych żakietów , podpięte nobliwą kameą .

Zatęskniłam za Kaszubami – to chyba naprawdę nieuleczalna miłość od pierwszego wejrzenia . Na widok zdjęć Fusilli . Zamieściła krajobrazy , które dobrze znam i tak bym chciała tam być … Mam nadzieję ( wciąż jeszcze , bo pracy coraz więcej) wybrać się na sierpniowy weekend.

Sobota pracowita . Myślę ,że jeszcze ta i następna , a potem zrobię już wolne , choć to nie talie pewne w tym roku . Mam do napisania ekspertyzę dla ubezpieczalni , duży projekt do przeliczenia , w dodatku dla muzeum i faktury do opisania - ten co wymyślił potrójne księgowanie powinien zawisnąć na latarni, głową w dół żeby dłużej się męczył.  W domu zresztą nie lepiej , też czeka cala nie zrobiona przez ostatni tydzień robota . Zanim wyszłam na zakupy już wrzuciłam pranie do pralki, po powrocie wyjęłam , wrzuciłam następne , a po obiedzie będę sprzątać . Mężuś pojechał do klienta a ja zaraz ruszam do porządków w biurze , potem jeszcze uzupełnić zapas napojów na najbliższy tydzień , bo zapowiada się upał .


Jutro impreza z okazji imienin Teściowej i Szwagroskiej , za tydzień teściowej młodszego syna , za dwa mojej matki . Taki imprezowy miesiąc.   

Późnym wieczorem  w domu 
Na stole dzbanek pachnącej herbaty, dom wysprzątany ( w końcu) , pranie się suszy . Jeszcze tylko założę świeżą pościel i będzie koniec pracy na dziś . Uwinęłam się . W biurze opisałam faktury - dwie godziny mi to zajęło. Pozostałe dwie i pół sprzątałam , a i tak nie wielki efekt . kartonów z towarem wszelkiej maści leży tyle,że poruszać się trudno. Przy okazji wystawiłam koło śmietnika  ten popsuty czajnik , który jakiś czas temu zastąpiony został nowym a do dziś stał obok i zawadzał . 20 minut później kiedy odjeżdżałam z biura do domu już go nie było . 
Lato zagościło w naszym domu ; na stole bukiet ogrodowych goździków , miska czereśni i druga truskawek , słój kiszonych ogórków... Miło .
Wystarczyło nawet czasu na rowerową przejażdżkę. Pojechaliśmy bocznymi drogami do wsi gdzie mieszka nasz młodszy z żoną i wnusiem . Pozmieniało się . Niedługo zacznie się budowa Volkswagena i przebudowa dróg. Ta szutrówka będzie drogą dojazdową do zakładów.  U młodzieży załapaliśmy się na kiełbaski z grilla.
Zjadłam jedną z podpieczoną bułeczką i pomidorami . Nie zgodnie z dietą , ale trudno. Nie przesadzam z ilością więc może mi ujdzie .   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz