W pracy szaleństwo , obłęd, zadyma - łeb puchnie . Faceci jeżdżą na zlecenia a ja nie wstaje od komputera . dzisiaj zrobiłam 5 ofert ,wypisałam kilkanaście faktur i jeszcze mnóstwo innych tematów ogarnęłam. . Dajemy radę ...
W domu tak se , robota leży , czekam na sobotę ., wracam zmęczona . Niby nie wykonuję pracy fizycznej ale taki wysiłek umysłowy też ma swoją moc.
Sprawy na wolne soboty mi się zbierają :
- przetrząśnięcie szaf i zredukowanie dobytku
- porządek w moich szufladach
- uszycie spódniczek dla mojej wnusi ( materiały już mam)
-przejażdżki rowerowe
-jakaś łazęga po sklepach i lumpexach - od ubiegłego lata mnóstwo się ich pozmieniało
-wypad nad jezioro
- wyprawa do marketów budowlanych ,pooglądać płytki i armaturę - na razie zajrzeliśmy do dwóch
- zrobić porządek w piwnicy ( w to chyba wrobię małżonka)
- pobawić się decoupagem - mam kilka rzeczy do ozdobienia
-a co więcej ...a się zobaczy .
Poprzednimi wpisami sprawiłaś mi wiele radości, gdyż ponieważ, albowiem, jako dziewczę młode nie raz i nie dwa, bywałam latem w Wenecji i okolicach, i widzę że bardzo się zmieniło!
OdpowiedzUsuńTo się cieszę , przecież my za młodu sąsiadki byłyśmy - Kcynia i Szubin całkiem blisko.
Usuń