Mogę sobie dziś zaśpiewać :" lubię kiedy jest sobota i skończona jest robota" . Tak jakby skończona . Chata ogarnięta , ciepłe szaliki i rękawiczki pochowane, lodówka umyta , pranie prawie zrobione. Jutro wrzucę jeszcze jeden ładunek . Zostało mi założyć świeżą pościel niby nic nie planowałam , a cale popołudnie mi zeszło na domowej robocie. W czasie kiedy schła mi podłoga skończyłam kapelutek dla wnusi . Zaczęłam wczoraj przy oglądaniu filmu. Robiłam "na oko" więc nie jestem pewna czy zrobiłam dobry rozmiar . Poszło szybko , bo szydełkiem i bez udziwnień - same słupki raz nawijane i zwykłe w paseczki ciemnoniebiesko- kremowe. Berecik też wyszedł ładnie - niestety nie zdążyłam zrobić fotki .
A poza tym : "zielono mi". Przyroda nadrabia .
Zazielenił się trawnik przed blokiem , pączki na krzakach i
drzewach grubieją i robią się zielone , wrócili na naszą przy
biurową tuję państwo Gołębiowie. Gałązki forsycji, które
przyniosłam kilka dni temu ze spaceru w pełnym rozkwicie . Na
straganach oferta wiosenna : rzodkiewki, ogórki , szczypiorek z
dymką , polskie szklarniowe pomidory , sałata i tulipany. Te
ostatnie kupiłam , niech cieszą oko i poprawiają nastrój w domu.
Na rynku miejscowy klub motocyklistów od wczesnych godzin rannych
szykował imprezę – inaugurację sezonu zapewne , wszędzie ruszają
remonty … Po długiej zimie miasto wraca do życia i to widać .
To jest fajne w moim mieście , ta nie wygasająca nigdy energia i
pęd do działania . Rano nie miałam zbyt dużo czasu na podziwianie wiosny, bo klient się zapowiedział więc musiałam w biurze być punktualnie ale forsycja i tulipany mi o niej przypominają .
Ja tym razem kupiłam białe goździki z obwódkami amarantowymi. Przesliczne! I długo trzymają sie w wazonie!
OdpowiedzUsuń