Mam forsycję . Przyniosłam z kijowego spacerku. Włożyłam do wody i jutro już pewnie będzie cieszyć oczy żółtym kwieciem . Dziś już formę mam lepszą . Nie zasapałam się i nic mnie nie boli. Spacerki coraz przyjemniejsze . Ciepło a powietrze aż pachnie . Jeszcze chwila i zrobi się zielono.
Z innych spraw to robota się zapowiada. Na razie tylko zapowiada , ale dobre i to . Oczywiście byłoby zbyt pięknie gdyby sie coś nie wydarzyło . Kolejny sprzęt na reklamacje jedzie .
Wredny jakiś ten rok . Mało się dzieje a jak się dzieje to nie po naszej myśli i w ogóle wszystkiego mało.
W ubiegłym roku kupiłam nową oponę do roweru . Nie zdążył mi mężuś założyć , bo z remontem kuchni ruszyliśmy . Opona leżała na szafce od butów całe lato, potem przy sprzątaniu gdzieś ją wyniosłam . I nie wiem gdzie ; do piwnicy ? do garażu ? Za nic przypomnieć sobie nie mogę . Dobrze schowałam i już . Przyjdzie mi w sobotę zanurkować w regałach piwnicznych i garażowych . Bo tak w ogóle to trzeba by rowerkami pojeździć w weekend skoro nic innego w planach nie mamy.
Berecik dla wnusi prawie gotowy . jeszcze tylko dorobię kwiatki dla ozdoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz