że wiosnę przywitałam; jadąc do pracy nie założyłam kapelusza i włożyłam półbuty zamiast kozaków . Chyba po raz pierwszy od prawie pięciu miesięcy. Jak wygodnie !! A jeśli się sprawdzi i pod 20 stopni na plus podejdzie po niedzieli to i zimowy żakiet zrzucę.
Tak poza tym w robocie zastój . Więcej gadania niż konkretnej roboty. Byle do majowego weekendu. Mężuś wrócił wczoraj z kursu . Szkolenie przeszedł ciekawe i bardzo intensywne , zakończone egzaminem praktycznym ( wykonanie i obrona projektu - w jego przypadku , zabezpieczenie antywłamaniowe Drogi Krzyżowej w zabytkowym kościele ) .
W domu mieliśmy dziś nie złą zadymę ; były maluchy . We wszystkich pokojach kulały się zabawki , powstały ze trzy bazy z krzeseł, foteli i kocy i zaliczyliśmy z dziadkiem nie zły trening lekkoatletyczny. Są strasznie żywe. Wnusiu coraz ładniej mówi .W czasie pobytu u nas nauczyliśmy go wymawiać imię .Na razie wychodzi mu "Tyś" zamiast "Krzyś" .
Tak poza tym swój plan wykonałam ; szafy z książkami wysprzątane , szafa z ciuchami też i aż jedna z moich szuflad. Została jeszcze ta , w której oprócz innych drobiazgów trzymam biżuterię . Ale muszę nabrać do niej przekonania . Coś nie coś muszę z niej skasować a trochę mi szkoda różnych "pamiątek"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz