Narobiłam kurczaków - cudaków - w sumie pięć . Jeszcze tylko muszę im jakieś oczka doszyć .
Wkurzyłam się wczoraj , bo moje siedzenie nad kosztorysem o kant dupska roztrzasnąć , zmienili założenia przetargowe i czy mi się podobało czy nie , musiałam od nowa przeliczyć . Kolejne 3 godziny siedzenia.
A miałam taki piękny plan na sobotę . Zamierzałam kupić mężusiowi nową marynarkę i wybrać się do Ikei. Bo w ogóle był plan , żeby jechać po części zamienne do urządzeń i zakupy przy okazji. A tu kop i klapa. Skończyło się na małym sprzątaniu. To też potrzebne zwłaszcza,że czas na porządki wiosenne . Mężuś po obiedzie poszedł sprzątać samochody ( mój też - już się boję czy na pewno , poznam ,że to mój) , a ja poszyłam kieszenie w mężowskim płaszczu i marynarkach. Mężuś nosi po kieszeniach jakieś klamoty i wciąż mu się dziury robią . I właściwie już był koniec dnia.
A dziś nieprzyzwoicie długo spałam . Obudziłam się jak zawsze o 4.25, dospałam do 6.40 jak co dzień , poszłam włączyć pralkę a potem położyłam się z powrotem ,żeby się jeszcze trochę pobyczyć i jak sobie ucięłam drzemkę to spałam do 9.40. I mogłabym jeszcze pospać .
A tak poza tym to jak widać na załączonych obrazkach . Kilka moich robótkowych wyczynów :
Koszyczek na pisanki
Pierwszy wyczyn krawiecki po 20 latach - bluzkę przypomina i w realu ma ładniejszy kolor
A to bransoletka , którą podarowałam synowej - robi furorę
A kurczaczki gdzie?
OdpowiedzUsuńBędą i kurczaki
OdpowiedzUsuń