nie wiem co napisać . Znaczy wiem , dużo się jak zwykle u nas dzieje ,ale w pracy . A to już nudno tak w kółko :praca i praca . Oczywiście wtedy , kiedy jej najwięcej coś się musi posypać. Tym razem realizacja zamówień. . Oczywiście wrzask i w powietrzu części ciała latają , ale trudno. Na pewne sprawy wpływu nie mam. Niech se latają.
Tak poza tym to kolejny długi weekend i tydzień po nim , który miał być naszym urlopowym znów staje pod znakiem zapytania . A potem to już możemy zapomnieć. Z początkiem września zaczyna się czas żniw i doroczne szkolenie na dodatek. Tym razem z większym rozmachem . Nie ja za to płacę . Koszty bierze na siebie producent. Tym lepiej dla mnie. Ale organizacja i tak na mojej głowie. Może być – wszelka organizacja nie źle mi wychodzi.
Imprezka imieninowa Helenki niestety odbyła się w domu. Z powodu rzęsistych deszczy . Było miło, jak zwykle.. Młodzież wykazała się inwencją i na kolację podali nasze swojskie pyry z gzikiym i kiełbaski pieczone na patelni grillowej ( miała być z grilla ogrodowego ) z sałatkami : makaronową i z młodej kapusty. I te pyry i ten gzik to było TO ! Solenizantka wystroiła się w długą sukienkę i na tę okazję pozwoliła upiąć sobie włoski w kitki . Nie lubi żadnych kitek, kokardek , gumek itd. i żadna siła jej nie zmusi,żeby miała je na głowie dłużej jak 2 minuty. Chyba ma to po babusi – ja też nie cierpiałam . I jeszcze ubrań we wzorki , ale to się pewnie okaże w przyszłości..
Za tydzień moja matka wyjeżdża na wczasy , na całe 7 dni. Już się zmówiłam z dziewczynami ; wpadamy i robimy babci przewrót w mieszkaniu. Strasznie je zapuściła ostatnio. Jeszcze chwila i będę z nią miała same kłopoty. Po prawdzie to nigdy mi życia nie umilała , ale to co się zapowiada … Eeech – szkoda gadać.No i papiery muszę jej przerzucić,żeby sprawdzić czy nowych długów nie narobiła i czy spłaca stare.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz