Mam dosyć . Co ja właściwie robię w pracy, przecież jestem na emeryturze ... Tak sobie powtarzam dla poprawy samopoczucia, wiadomo, że jeszcze sobie popracuję , ale ponarzekać sobie mogę, co - nie? . A tak serio , to naprawdę czuję już zmęczenie i czekam na wolne . Ma się swoje lata niestety. Zrobiliśmy dziś po pracy ostatnie zakupy i w końcu spakowałam prezenty. ładnie wyszły , w swoim czasie pokażę na fotkach . Muszę ładnie poukładać pod choinką . W dniu Wigilii leży pod choinką góra prezentów, bo wszyscy przynoszą i dokładają . Z zakupów mam tylko do uzupełnienia pieczywo , bo chyba tym razem nie będę piekła chleba . Nawet czasopisma już sobie na święta kupiliśmy . Przy okazji książkę ( dwie już czekają ) . Czytałam o niej dobre recenzje a zachęcił mnie jak zwykle klimat ; kryminalne fantazy z czasów słowiańskich . Autorka : Katarzyna Puzyńska , tytuł "Chąśba" . Zobaczymy , napiszę co myśle jak przeczytam.
Wczoraj odwiedziła nas Szwagroska z prawie- szwagrem . Niby nic takiego , zwykła rodzinna wizyta przedświąteczna by się wydawało, ale... Od jakiegoś czasu oboje zachowują się co najmniej dziwnie .Że są antyszczepionkowcami , to nas nie dziwiło, od początku wiedzieli , że my mamy inne zdanie i uważamy, że źle robią się nie szczepiąc , od początku próbowali nas przekonywać , że źle robimy i tak dalej - powtarzać nie będę , wystarczy do internetu zajrzeć ,żeby to samo przeczytać . To jeszcze nic takiego . To ,że są wierzący i praktykujący też rozumiemy i nic nam do tego , jeśli im tego potrzeba , to ich sprawa. Od jakiegoś czasu zaczęli się jednak mocno radykalizować w tej swojej wierze. Chociaż nie wiem czy tu o wiarę chodzi . Bardziej może o radykalizm religijny . Podrzucali nam książki ( tę o demonach w laptopie , o której kiedyś pisałam min.) , podsyłają jakieś meile z modlitwami i wykładami narodowo-katolickimi i różnymi teoriami spiskowymi .Ciężko się z nimi rozmawia , bo są tak na tym zafiksowani, że nie dociera nic innego . Od wczoraj jednak nie wiemy z małżonkiem co o tym myśleć. Prawie - szwagier gadał niemal bez przerwy o tych swoich teoriach , Szwagroska siedziała potulnie na kanapie i się prawie nie odzywała , próbowałam ją zagadywać na różne tematy ; o święta , o wyjazd do Warszawy , o nowych przepisach na ciasta , ledwie mi coś odburknęła . Parę razy mężuś spróbował Szwagroskiemu przerwać i jego teorie obalał, ale efekt był taki , ze ten zaraz odwracał kota ogonem , że niby nie o to chodzi . Swoją drogą nijak nie załapałam z tych jego "wykładów" co ma ze sobą wspólnego Islam , dzieci kwiaty, masoneria, krucjaty i komunizm w Stanach Zjednoczonych . Akurat w temacie krucjat i imperium Osmanów to mamy sporą wiedzę , bo ja jak wiadomo historię średniowieczną uwielbiam i sporo na ten temat czytam , a małżonka zawsze interesowały klimaty wschodnie więc i historię tych krajów poznał całkiem nie źle . Zagięłam Szwagroskiego na tym, że odwoływał się do Koranu , spytałam czy przeczytał ten Koran . Oczywiście nie, ale przecież ... i coś tam , no to ja na to, że możemy sprawdzić , bo Koran mam na półce i wyjęłam . Zmienił temat ; dla odmiany zaczął nam udowadniać , że my taki naród wybrany przez Boga do obrony przed niewiernymi i mamy być przedmurzem ... I długo by jeszcze opowiadać jak to wyglądało. Szwagroska mnie jednak dobiła ; odkładałam na półkę Koran , podeszła do biblioteczek i zaczęła się przyglądać , bez słowa . W którym momencie spytała tonem jak bym jakieś świętokradztwo popełniła czy ja te książki "Tokarczukowej " ( tak się wyraziła) czytam . A i owszem , przeczytałam obie , są świetne - mówię , mogę ci pożyczyć, naprawdę warto przeczytać . A ona na to nadal oburzona "ja tam tego nie będę czytać". Potraktowałam jak normalną rozmowę i mówię , czemu nie ?, naprawdę są świetne, warto poczytać, nie będziesz żałować , choć oczywiście nie są to książki do poduszki, trzeba trochę się wysilić . Ja tam nie będę tego czytać tego lewactwa. No i gadaj tu z taką, Nie prawda - mówię - żadne lewactwo, są uniwersalne , to wszystko co się w nich dzieje mogło się zdarzyć wszędzie i w każdym czasie . Tak , to o czym są ? No to streściłam w jednym zdaniu , choć to bez sensu , bo to nie ten poziom przecież . Mruknęła coś , że ona nie przeczyta i poszła z powrotem na kanapę i nadal siedziała bez słowa . Łapy nam opadły i tak się od wczoraj się zastanawiamy co się dzieje . Wychodzi nam ,że opcje są dwie ; albo całkiem odjechali pod wpływem tych ciągłych modłów , albo wdepnęli w jakąś sektę . Niby to wszystko nas śmieszy , ale jak się tak zastanowić to taki skrajny radykalizm, grozą wieje . Wystarczy, że ktoś rzuci odpowiedni sformułowane hasło i nie wiadomo , co takiemu fanatykowi strzeli do głowy, może zrobić właściwie wszystko .
Ręce po prostu opadają! Dobrze, że nie przychodzą co dzień! Ja bym nigdy czasu nie miała dla nich, no ale .... rodzina! A tej się niestety nie wybiera!
OdpowiedzUsuńRzadko się spotykamy właściwie . Odkąd teściowa odeszła , to tylko z okazji świąt i urodzin albo imienin. Też bym nie wyrobiła , gdyby było częściej.
UsuńI mój komentarz zniknął. A wiesz, że z tą sektą może być coś na rzeczy.
OdpowiedzUsuńRozważamy tę opcję, ciężka sprawa ogólnie rzecz biorąc.
Usuń