to wszystko. Już nie wiem co jest normalne , co nie , nadal nie czuję się pewnie , nie mając kontroli nad swoją codziennością , brak mi celu ; nigdy ich zresztą nie snułam na długie dystanse , ale była perspektywa , na coś się czekało ; spotkanie z przyjaciółmi, jakiś krótki wyjazd, nawet zwykłe zakupy , wypad na działkę czy do wnucząt , koncert itd. A teraz nic ; nie wiadomo co przyniesie najbliższy dzień ... Odwala mi , źle się czuję w takim zawieszeniu w próżni, odbiera mi to całą energię do działania. Klientom nie pali się do wywiązywania z płatności - to efekt zastoju w gospodarce , ale niestety na to też wpływu nie mamy. A cztery litery rosną z dnia na dzień i na to też nie mam wpływu . Za mało ruchu , za dużo w lodówce. Maseczki w użyciu. Źle mi się w tym oddycha i już się boję co będzie latem jak temperatury przekroczą 30 stopni.
Tak poza tym kupiłam matce nowy telewizor. Stary skończył swój żywot. W poniedziałek będzie miała dostarczony do domu, zabiorą też stary. Umówiłam się z synami, że podjadą podłączyć i babcię przeszkolić .
Planów na jutro brak . W tygodniu , stopniowo ogarnęłam mieszkanie poświątecznie wiec nie mam nic konkretnego do zrobienia ... Zapewne coś wymyślę... Trzymajmy się !
No właśnie. Nie mamy żadnej kontroli nad własnym życiem. Też mnie to dołuje maksymalnie. Trzymajmy się jednak. Uściski
OdpowiedzUsuńA co innego możemy ? Nie takie rzeczy ludzie przetrzymali.
Usuń