Wybraliśmy się dziś po pracy na świąteczne zakupy do gnieżnieńskiej galerii. Coś na zająca dla dzieci . Szaleństwa nie było , zabawki kiepskie , ciuszki też . W ogóle jakaś porażka z ciuchami dla dzieciaków , bo i u nas pustki w sklepach . To znaczy nie pustki ale nawet w tych wydawałoby się trochę lepszych siecówkach samo badziewie . Nie ma w czym wybierać . Kupiłam chłopakom bluzy dresowe , wnusi sukienkę z cienkiej bawełny . Do szkoły się nada, ale też nic nadzwyczajnego. Było parę fajnych rzeczy do domu , takie "skorupki" stołowe, koszyki druciaki - śliczne , oksydowane na czarno itp. Miałam ochotę kupić , ale , nie ! Nie , nie i nie - zdrowy rozsądek mówi nie. I tak mam już szafy wypchane po brzegi takim sprzętem . Rama do obrazu już przycięta i wystarczy jeszcze na drugi mniejszy obrazek. Niestety nie dostałam pozłotki w odcieniu stare złoto tylko taki tradycyjny złotol . To jednak nie problem , postanowiłam domieszać taki pył postarzający tzw. porporinę do decoupagu i zobaczę co z tego wyniknie . Może zresztą wystarczy tylko wetrzeć pyl w ramę , bo po lekkim wyczyszczeniu okazała się być w całkiem dobrym stanie.
Od jutra pichcę świąteczne przysmaki. Jak zwykle zaczynam od pasztetu . Tym razem będzie z żurawinką . Zapomniałam kupić pistacji, a zwykle z pistacjami robiłam , raz będzie inaczej. W czwartek zrobię fałszywego zająca, w piątek babkę i mazurki i kilka babeczek dla dzieci , bo za nimi przepadają. I oczywiście baranki z masła. Reszta na bieżąco . Resztę przygotują synowe.
Coś mi rzeżucha nie chce rosnąć , a miała być taka fajna dekoracja na stół . Będzie trzeba zrobić inną jak nie wyrośnie . Rzeżucha się leni , za to zakwitł tulipan z Holandii. ma piękną fioletowo-różowawą barwę . Myślę , że na święta zakwitną wszystkie. W doniczce jest ich cztery.
Zastanowił mnie ten fałszywy zając, a cóż to za potrawa ?
OdpowiedzUsuńPasztet z żurawiną pychota, osobiście lubię, ale preferuję ze śliwkami, jednak nie piekę, a kupuję:)
Fałszywy zając to rodzaj pieczeni - śmiesznie prosty do wykonania. Ilość mało istotna , wszystko zależy od potrzeb.Na naszą rodzinkę ja biorę 1,2-1,5kg mielonego , najlepsze takie z łopatki , albo pomieszane z indyczym , doprawiam jak zwykłe mielone ; sól , pieprz , majeranek , 1-2 surowych jajek, dodaję podsmażoną na rumiano cebulkę z odrobinką tłuszczu , wyrabiam i gotowe. Wkładm do foremki takiej do ksksu , wciskam w mięso 2-3 ugotowane na twardo jaja i piekę w piekarniku około godziny w 200 stopniach . Z początku przykrywam folią aluminiową , żeby się nie spaliło , zdejmuję pod koniec żeby się przyrumieniło. Najlepiej wystudzić razem z piecem , wtedy mniej obsycha . I tyle. Podaję krojone w plastry na zimno. Do tego chrzan , albo żurawina lub sos tatarski . Pasztetów wszędzie pełno , ale domowy jednak lepiej smakuje
UsuńDziękuję, faktycznie prosty przepis czyli coś dla mnie:)
UsuńU mnie była pieczeń na dziko. Właśnie a la falszywa dziczyzna. Kiedyśjuż podawałam przepis. Czekam na zdjęcia po remoncie.:*
OdpowiedzUsuń