Przyjdzie się chyba do tych szaleństw pogodowych przyzwyczaić .Jednego dnia upał , drugiego nawałnice i 12 stopni na plusie , burze i gradobicia a i trąby powietrzne się trafiają . U nas na szczęście rzadko ; widać Wielkopolska jakąś szczególną łaską Boską się cieszy . Lokalnie nieco nas dziś podtopiło. Lało całą noc i kiedy przyszłam do pracy , woda z deszczu nie chciała już schodzić spod kratki. Trzeba było przeprosić pompę i odpompować . Na razie pada , ale już nie tak mocno jak nocą więc chyba już zalanie biura nam nie grozi.
Chyba się liczebność mieszkańców miasta zwiększyła .Nic mi o tym nie wiadomo co prawda , statystycznie jest tylu ilu było w latach 70 i 80-tych a nawet ciut mniej , ale ilość osób chętnych do lekarza świadczy o znacznym przyroście. Wczoraj synowa szła z łapką do kontroli . Do chirurga czekało już 70 osób! Załapała się dopiero dziś , a i tak czekała ponad dwie godziny . Zdjęli jej szwy i orzekli,że jest dobrze. Rękę ma jeszcze oszczędzać przez parę dni , ale goi się dobrze. A co do ilości ludzi w przychodniach , to nie wiem jak to się dzieje ,że kiedyś takiego tłoku nie było. Pracowałam ładnych parę lat w służbie zdrowia i często w rejestracjach na zastępstwie w różnych przychodniach. owszem kolejki były u dentystów , u okulisty, który w naszym zozie był wtedy jeden , zdarzało się do chirurga w sezonie letnim , jak dzieciaki z drzew i trzepaków spadały albo w zimie jak było ślisko, a poza tym do specjalistów poczekalnie świeciły pustakami ( do kardiologa i ortopedy wystarczyła jedna rejestratorka a i tak roboty nie miała , bo średnio 3 osoby dziennie do każdego się trafiły ) . Do lekarzy pierwszego kontaktu też przesadnego tłoku nie bywało. Ciekawe zjawisko . Nie wierzę, że aż tak bardzo społeczeństwo podupadło na zdrowiu przez ostatnie 25 lat.
Odkryłam kilka dni temu fajną kapelę . Epica - holenderski zespół grający metal symfoniczny . Muzycznie i stylistycznie coś pomiędzy Whiting Temptation i Nightwish.. Solistka piękna i pięknie śpiewa ćwiczonym mezozopranem na co najmniej trzy oktawy .No i utwory takie ,że ciarki po plecach chodzą od słuchania . Oczywiście trochę mroczne , bo taka jest konwencja rocka i metalu symfonicznego , ale coś w tej muzyce jest takiego, że nie sposób jej się oprzeć.
Mam ochotę na domową pizzę . Chyba jutro zrobię na obiad .
a ja tylko ogorki malosolne jem namietnie. I wcale mi sie nie nudza. pomidorow i salaty nie tykam, swiiezych ogorkow tez nie bo wszystko mam ... ale malolne. ktos moze powiedziec." masz ogorki to se ukis " ... nie da sie, gnija a nie kisza sie :(
OdpowiedzUsuńZa pizza tez nie tesknie... jeszcze. zanim zatesknie... wroce buziaki Haniu
Małosolne właśnie u mnie nabierają smaczku .
OdpowiedzUsuń