I to jak ! Oczywiście na giełdzie kamieni najpierw , a potem na zakupach w galeriach handlowych .
Było warto : kolekcja powiększyła się o trzy maleńkie ale bardzo piękne agaty , nie szlifowany jadeit , czarny turmalin , dwa wybarwione na malinowo korundy -tak czyste,że można je pomylić z rubinami ( rubin to też korund ale trochę się różni strukturą ) , niebieski kalcyt - będzie do kompletu z zielonym i miodowym , które już mamy ,cudnie zabarwiony topaz , też nie szlifowany , cieniuje od dymnego do błękitu . A poza tym dwa bardzo rzadkie okazy:chalkantyt - piękna, ogromna bryła minerału z grupy siarczanów miedzi w kolorze błękitu królewskiego i oczywiście naszyjnik . I to nie byle jaki , bo najprawdziwsze czarne spinele .Też wyjątkowy okaz . Naszyjnik jest bardzo mały ale kryształy połyskują blaskiem diamentów . Jest przepiękny i wygląda bardzo efektownie . Noszony dodaje energii życiowej właścicielowi i wspomaga pracę narządów wewnętrznych , No i jest to jeden z moich kamieni zodiakalnych . A poza tym naoglądaliśmy się tych piękności i jak zwykle kupiliśmy kilka "szklaczków" . Miniaturowe figurki zwierzątek wykonane z kolorowego szkła. Największa z nich ma 2,5cm . Są urocze. W tym roku kupiliśmy świnkę , sówkę , robaczka wychodzącego z jabłuszka , krecika, a słonika dostaliśmy w prezencie. Oprócz tego trochę większych rozmiarów sowę . Też szklaną . Te szklaczki produkuje i przywozi gość z Ukrainy .
Ale co tam będę się rozpisywać . Jutro wrzucę parę fotek. Muszę uporządkować i wybrać najciekawsze , a tym czasem tylko jedno jako próbka :
Po giełdzie pojechaliśmy do M1 , zjedliśmy po kawałku pizzy , a potem ruszyliśmy na zakupy . Ubrałam mężusia , w koszulę i krawat , wykorzystałam kupon urodzinowy w Dauglasie - nie miałam specjalnie potrzeb w tym względzie, więc tylko dużą butlę żelu do kąpieli kupiłam - to się zawsze przyda. Potem jeszcze uzupełniliśmy zapas herbatek i pojechaliśmy do galerii Malta poszukać sportowej marynarki . Jak się spodziewałam były w Levardzie i nawet w cenie promocyjnej .Kiedy je oglądałam w ubiegłym tygodniu kosztowały drożej. Kupiliśmy i marynarkę. Cieszę się , bo ciuchowe zakupy mamy na jakiś czas z głowy. Pokręciliśmy się jeszcze po świątecznym kiermaszu , kupiliśmy na spróbowanie kilka smakołyków i załapaliśmy się na darmową kawę do MK Kafe . Nic szczególnego - ładniej pachnie jak smakuje.
Nooo, kasy trochę na te zakupy wydaliśmy, to mamy teraz nową motywację do zarabiania następnej.
A skoro mowa o zakupach , to dziś rano zrobiłam też prawie wszystkie zakupy świąteczne. I to mnie najbardziej cieszy , bo już latanie z obłędem w oczach , tuż przed mnie ominie.
Jutro niedziela , ale i tak muszę się zająć szyciem . Nic wielkiego worek do kapci , dla wnusi . Zwolniło się miejsce w przedszkolu i mała od poniedziałku już będzie chodziła . Na razie tylko na cztery godziny. I moim zdaniem wystarczy . Coś nie coś się nauczy i pobędzie trochę z dziećmi. .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz