I znów nie wyrobiłam z wszystkimi sprawami . Skąd się tyle tego bierze? Ile bym nie robiła i tak wciąż mam robotę.
Kupiłam dwa hiacynty i prymulkę . Prymulka została w biurze , hiacynty zabrałam do domu. Brakuje mi zielonego. Kwiatki choć trochę poprawią atmosferę przednówkową . W sobotę kupiłam w markecie pęczek żonkili , ale trafiły się jakieś przemarznięte , bo zamiast się rozwinąć po prostu zmarniały.
Tak poza tym następny ząbek zrobiony . Został jeszcze jeden . Umówiłam się od razu na kolejną wizytę . Pani dentystka namawia mnie na wstawienie małej protezki . W zasadzie zęby mam swoje , ale z kilkoma brakami . Niby ma rację , ale jeszcze nie jestem psychicznie nastawiona na szklankę przy łóżku i klej korega. Musze jej następnym razem o tym powiedzieć . Wciąż nie czuję się babciowo , a tak mi się sztuczna szczęka kojarzy - jako sprzęt dla sędziwych babuś .
W planach wizyta u fryzjerki . Na razie muszę się obciąć kilka razy ,żeby własny kolor odzyskać. Jakoś w tych blond kosmykach się nie czuję . Może jakiś eksperyment z ciemnymi barwami następnym razem ?
Hania, nie przesadzaj. ja tez mam swoje zeby w wiekszosci ale tez mam mala wstawke. Przeciez takiej wstawki sie nie wyjmuje ( bo zastepuje swoje zeby - a tych nie wyjmujemy ). Spi sie w niej i w ogole sie o niej nie pamieta. A wiosny w pelni tez mi brak- zwlaszcza ciepla bo zielono mam prawie caly rok. ::)))
OdpowiedzUsuńWiem ,ze sobie tę teorię wkręciłam , ale na razie tak mam i znając siebie dopóki sama sobie nie przemówię to nic nie zrobię.
OdpowiedzUsuń