Helunia też chora. Pewnie się zaraziła od Krzysiaczka , albo nie wiadomo co , ale też infekcję podłapała.
Chyba mi te imieniny nie wyjdą za bardzo , bo młodzieży nie będzie. Trudno , zdrowie maluchów najważniejsze . Pączki i tak upiekę , najwyżej podrzucimy dzieciakom po imprezie.
Bluzkę uratowałam . Już zdążyłam sfastrygować . Na etapie szycia będę musiała trochę powszywać , bo skroiłam zostawiając brzegi na zaszewki , jak się nauczyłam wieki temu a tymczasem wykroje są robione z tym dodatkiem .Wystarczy dopiąć wykrój do materiału i ciąć równo z brzegiem papieru. Czytałam na stronce,że tak jest ale wydawało mi się,że będzie brakować na zaszewki ale nie - było zgodnie z opisem. Szalik dla misia-szalikowca pewnie dziś skończę - nie skupiam się na tej robótce , dziubię sobie bez pośpiechu ot tak z doskoku.
A poza tym czekamy na kolegę , który trudni się ubezpieczeniami . Mam kolejne auto do ubezpieczenia i w końcu zapadła decyzja: kupujemy fundusz emerytalny . Na zus nie ma co liczyć.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej, dlaczego się chowasz Sąsiadko z Wielkopolski ?
UsuńMoja Wnusia już zdrowa, ale chyba coś zostawiła, bo od połowy nocy drapie mnie w gardle!
OdpowiedzUsuńMnie jakoś tym razem nie rusza .
OdpowiedzUsuń