Dzień minął jakoś spokojnie i bez większego pośpiechu - w porównaniu z tempem w jakim lecą ostatnio dni to aż dziwne się wydaje. Nie biegałam po zakupy , nie dzwonił telefon w biurze i nawet wyszłam parę minut po 13.00. Popołudnie w domu też bez pośpiechu , drobne porządki , dwa ładunki prania , potem odwiedziny młodzieży . Zamieszania narobił trochę mały Krzysiaczek , bo to dziecko energia roznosi , ale jest przy tym taki słodki i kochany. I teraz znów luzik i spokój.
Pozbyłam się 1 i 2-wu groszówek , których mi się w biurze nazbierało całe pudełko - zostawiłam cały worek w Lidlu przy kasie a pani sklepowa wrzuciła do puszki świątecznej orkiestry. Mam jeszcze więcej w domu - połowę puszki po jakimś waniszu czy czymś takim. Może jutro namierzę jakiegoś wolontariusza z puszką to i to dorzucę. Tyle tego drobiazgu ,że nawet w sklepach nie chcą ich brać .
Śniegu napadało . Od razu świat ładniejszy.
Oj, jak fajnie biało! Takie krótkie teraz te zimy, że nawet człowiek się nimi dobrze nacieszyc nie może!
OdpowiedzUsuńMacham! :-)))