ale tylko do lutego , bo w lutym będziemy obcinać drzewa . Na tę chwilę pożegnaliśmy się z działką , stół zmontowany, posprzątane, zabezpieczone co trzeba, świeżo posadzone krzaczki ocieplone... Jeszcze tylko opłatę uiszczę za media i koniec sezonu na ten rok. Specjalnie nie świętowaliśmy poza objadaniem się rogalami świętomarcińskimi . Po późnym obiedzie pojechaliśmy na cmentarze, sprawdzić czy nie trzeba posprzątać i ewentualnie wymienić wkłady w zniczach ; okazało się , że nie ma potrzeby. A wracając, na sąsiedniej ulicy minęliśmy to babsko , co nachodzi moją matkę . W tym układzie zawróciliśmy i skrótem podjechaliśmy pod matki blok. Oczywiście wkroczyłam do mieszkania, ale jej nie było. Zobaczyłam ją jednak kawałek dalej wychodząc , a że małżonek czekał na mnie pod klatką , weszliśmy do klatki, akurat zgasło światło. Nie zapaliłam tylko staliśmy po ciemku. Podeszła do klatki i już chciała dzwonić , ale zobaczyła jakieś cienie przez szybę i sobie poszła. Kręciliśmy się jeszcze po osiedlu , pogadaliśmy jeszcze z siostrą mojej koleżanki ze szkolnej ławki , która wyprowadzała akurat pieska ( paru rzeczy znów się dowiedziałam) i po prawie godzinie postanowiliśmy jechać do domu. I akurat jak jechaliśmy już dojazdówką babsko znów się pojawiło pod blokiem . Małżonek się zatrzymał parę metrów dalej a ja wyskoczyłam z auta i ruszyłam do klatki , gdzie mieszka matka . Zdążyła do niej zadzwonić , jak na nią wrzasnęłam i zwyczajnie wygoniłam spod bloku. Matka usłyszała wszystko w domofonie ale jak to ona : czego ja znów chcę i o co chodzi . Dla zasady na nią też wrzasnęłam ,że ma tej baby nie wpuszczać i tyle. Babsko poszło gdzieś na drugi koniec osiedla , ale co dalej to już nie wiem. Mam nadzieje , że dziś już się nie pokaże. Szlag mnie trafia , ale już pewne kroki poczyniłam i od jutra podziałam dalej, nie mam innego wyjścia.
Makabra. Chyba tylko wsadzić na dołek na 48 godzin za nękanie i oszustwa. Możemy pomogło.
OdpowiedzUsuńDo lutego nie tak daleko. Działka pośpi snem zimowym. Buziaki
Też tak myślę , ale policja nie ma podstaw . Za PRL-u po prostu by wsadzili na 48 ale teraz jak tylko się szwenda po ulicach , a ktoś ją do domu wpuści to nic nie mogą zrobić. Nie ważne , że to ktoś z demencją i nie wie do końca co robi. Ale jeszcze trochę. Buziaki!
UsuńKurczę kochana, naprawdę masz problem z tą kobietą, już tyle czasu to trwa... czy ona nie rozumie że jest niemile widziana i ciągle idzie tam, skąd jest przepędzana??? Masakra jakaś i mnóstwo nerwów dla Ciebie...
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, Agness <3
O ile to prawda, bo dowiedziałam się od ludzi z osiedla, to ten sam problem co z moją matką , tyle, że u niej to jest nieustające krążenie po mieście , wyłudzanie pieniędzy od przypadkowych osób albo takie "wsypywanie się na chatę" - kolokwialnie rzecz ujmując jak w przypadku mojej matki. Co jakiś czas rodzina jej szuka po mieście, ale nic z tym nie robi. Mam problem, ale już podziałałam, kompletuję dokumenty , a ops bardzo szybko się do mnie odezwał po tym jak złożyłam wniosek o przydzielenie opiekunki i już w piątek mam w tej sprawie spotkanie . Trochę potrwa zanim załatwię opinie od lekarza , bo akurat sam jest chory i to chyba poważnie , bo od dłuższego czasu go niema , a zastępująca go lekarka stwierdziła, że nie zna pacjentki więc za wiele nie napisze. Odzyskuję kontrolę , ale łatwo mi nie jest. Całusy!
Usuń